Poranek był ciężki dla nas wszystkich. I to poważnie. Ledwo dotarliśmy do stołówki na śniadanie. Kac morderca nie ma serca jak to mówią. Dobrze chociaż, że Stefan na nasz widok tylko się śmiał, bo gdybym z nim wczoraj nie porozmawiała dziś mogło by być źle. A tak skończyło się na tym, że z nas żartował.
- Główki boli? – zapytał głośno, widząc nas ledwo siedzących przy stole.
- Błagam cię Stefciu, nie krzycz – stwierdził Fabian, trzymając się za głowę.
- Ćeba było nie pić tyle. Umiar zachować – dodał z głupawym uśmieszkiem, poklepując Bartka, który leżał, opierając się czołem o stół.
- Zgiń, przepadnij, maro nieczysta – bąknął Kurek, machając na wszystkie strony ręką. W pewnym momencie zamachnął się jednak za bardzo i trafił Kubiaka w twarz.
- Czego mi machasz tutaj tą gałęzią, kretynie? Patrz co robisz bo cię strzelę! – warknął Michał, rozmasowując twarz.
- Ale nie krzycz – stwierdził Ignaczak.
- Ale to bolało!
- Morda! – głośno zawołał ten Najważniejszy, Najmądrzejszy i Najlepszy. Tak, on – Paweł Zagumny, we własnej osobie. W odpowiedzi wszystkie baranki stały się niezwykle potulne, a Król mógł rozkoszować się swoją ulubioną ciszą.
- Kawę przyniosłam – powiedziałam cicho, stawiając dzbanek na stole. – Bierzcie, zaraz doniosę jeszcze.
- Wróżko, Księżniczko ty moja! – krzyknął( na tyle głośno, na ile mógł, by nie narazić się na gniew Najmądrzejszego) Kurek, po czym nalał sobie kawy i od razu przyssał się do kubka. Reszta poszła w jego ślady. Ja w tym czasie załatwiłam jeszcze kilka dzbanków z kawą, po czym wróciłam do stolika i zajęłam miejsce obok Kłosa.
*
Nasz pobyt na stołówce trwał wyjątkowo długo. Nikt nie miał siły się ruszyć ani tym bardziej pomyśleć o jakimś treningu. Na szczęście Antiga, widząc nasz stan uznał, że jeszcze jeden wolny dzień nam nie zaszkodzi. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą i podziękowaliśmy mu serdecznie. Fabian nawet próbował go w podzięce ucałować, ale Stefan szybko uciekł( z krzykiem, ale to tylko nic nieznaczący szczególik).
W końcu jednak uznaliśmy, że warto zmienić miejsce przebywania, bo kucharki już zaczęły się na nas dziwnie patrzeć i szeptać między sobą. Wyszliśmy więc przed ośrodek i zajęliśmy miejsca koło parkingu. Leżeliśmy, nie zwracając uwagi na otoczenie, a słońce rozgrzewało nas swoimi promieniami. To jednak nie było dla nas dobre, więc przenieśliśmy się w cień. Szukając wygodnej miejscówki usiadłam obok Kurka, który zerknął na mnie przelotnie, ale nic się nie odezwał. Oparłam jeszcze głowę o jego ramię i dopiero wtedy uznałam, że znalazłam odpowiednią pozycję.
- Wygodnie? – zapytał ironicznie Bartek.
- Bardzo – mruknęłam w odpowiedzi, po czym przymknęłam oczy. Słyszałam jeszcze, że Uszaty westchnął, ale widocznie nie miał siły się kłócić, bo nie dodał już nic.
Czas płynął, a my nie ruszaliśmy się nawet na milimetr. Swoją drogą, media miały by niezłą pożywkę, gdyby zobaczyły jak teraz wyglądamy. Już sobie wyobrażam te nagłówki: „Impreza zamiast treningu – tak się bawi siatkarska elita”, „ Skacowani siatkarze leżą na parkingu – posypią się głowy?”, „ Nowa pani psycholog – nowe imprezy. Czy to ona rozpija kadrę?” i inne tego rodzaju. O tak, to by chwyciło i nakład rozszedł by się w milionach egzemplarzy, ale dla nas skończyło by się to bardzo źle. Uznałam więc, że powinnam namówić chłopaków na powrót do ośrodka, do własnych pokoi – tam, gdzie nikt by nie widział w jakim aktualnie są stanie.
- Miśki? – zapytałam cicho. Z ich gardeł wydostały się ciche mruknięcia, potraktowałam to więc jako potwierdzenie tego, że mnie słuchają. – Może lepiej wrócimy do pokoi? – dodałam.
- Dlaczego? Na powietrzu jest lepiej – odpowiedział Fabian.
- No tak, ale jak ktoś to zauważy, to możemy mieć kłopoty. A Stefana na pewno to nie ucieszy.
- Ma rację – stwierdził po chwili namysłu Szampon.
- To wracamy?
- Ale ja nie dam rady – rzucił Zator, który był wyjątkowo kolorowy na twarzy. Tak dokładnie to zielony.
- Ja ci pomogę – zaproponował Mikuś. – W końcu i tak mieszkamy w jednym pokoju.
- Taki wspaniałomyślny…Boże, dziękuję ci za tego człowieka – szepnął(na tyle głośno, że i tak wszyscy słyszeli) Paweł. Następnie wraz z Miką udali się w stronę ośrodka i po chwili zniknęli za drzwiami.
Reszta towarzystwa, w tym i ja, także zaczęliśmy się zbierać. I wszystko było by w porządku, gdyby nie jedno pytanie Karola, które zaczęło lawinę dalszych wydarzeń tego dnia.
- Ludzie, gdzie moja bryka?
*
- Jesteś pewien, że ją tu zostawiłeś? – zapytałam rzeczowo, gdy obeszliśmy cały parking, a samochodu nigdzie nie było.
- Tak, raczej tak. Chyba tak. Matko, już nie wiem. – chlipnął Karol.
- Kto może wiedzieć?
- Andrzej.
- W takim razie go spytajmy.
- Dobry pomysł – stwierdził Fabian. – Ale gdzie on jest?
- Jak to gdzie on jest? Zgubiliście Andrzeja? Przecież on ma ponad dwa metry! – pisnęłam. – Stefan nas zabije!
- Spokojnie – stwierdził jak zawsze opanowany Guma. – Jak sama zauważyłaś, Andrzej jest wysoki, więc nie będziemy mieli problemu żeby go znaleźć. A skoro i tak trzeba poszukać samochodu Kłosa, to możemy rozszerzyć poszukiwania i poszukać Wrony na terenie ośrodka.
- Racja – westchnęłam, by się uspokoić. – Rozdzielamy się czy szukamy wszyscy razem?
- Może dwójkami? – zaproponował Rafał. – Będziemy szukać przez, no nie wiem, dwie godziny, a potem ponownie spotkamy się tutaj i zobaczymy co to dało.
- Mądrze mówi, ma to po mnie – stwierdził Ignaczak, a wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę. – Dobra...to kto z kim idzie? – zapytał, wywołując burzę. Cała zgraja kłóciła się między sobą, a ja stałam z boku i przyglądałam się tej scenie.
- Zamknąć się! – krzyknął niezawodny Zagumny, co spowodowało, że wszyscy ucichli. – Ja decyduję, bo tak to będziemy tu stać do jutra. I nie ma zamian i marudzenia, jasne?
- Jasne – odpowiedzieli wszyscy chórem.
- W porządku. Jest nas w Spale piętnaście osób – podniosłam nieśmiało rękę, chcąc przypomnieć o sobie. - A tak, przepraszam. Jest nas szesnastka. Nie ma Andrzeja, Paweł z Mateuszem wrócili do ośrodka, więc zostaje trzynastka. Będzie jedna trójka. Nie przeciągając: Mariusz pójdzie z Michałem, Karol z Fabianem, Piotrek z Dawidem, Marcin z Rafałem. Ja za to pójdę z Kubim i z Krzyśkiem.
- A ja? – zapytał Kurek.
- Ty pójdziesz z Zuzą – odparł Paweł. – Pasuje?
- Mi bardzo – stwierdził Kurek, szczerząc się.
- Mi niekoniecznie – mruknęłam pod nosem.
- Czyżbyś marudziła? – spytał Guma.
- Nie, gdzież bym śmiała.
- Ja myślę. Dobra, część szuka po lesie, część wokół ośrodka. Widzimy się za dwie godziny. Wszyscy mają jakieś zegarki?
- Tak jest!
- Zsynchronizujmy je! – krzyknął Igła. – Widziałem to na filmie. – dodał jeszcze.
- Niech będzie – odparł dla świętego spokoju Najmądrzejszy, po czym nastąpiła wielka synchronizacja. I wtedy świat powstał na nowo, nie było komarów, much, os, pszczół, szerszeni i dzikich stworzeń. Nie no, żartuję. Po prostu każdy ruszył w swoją stronę.
~.~
Kurde liczyłam na opis imprezy, ale kac też jest dobry ^^ No niezłe byłyby jaja jakby ktoś im foty cyknał... Zaginał samochód Kłosa i Andrzej. Czy nikt nie umie powiązać tych dwóch faktów? Przecież to bardzo podejrzane :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Podejrzane, co podejrzane? No gdzie tam :D
UsuńPozdrawiam również ;*
Jak to nie wiesz, czy ma sens? Pewnie, że ma! Nie masz pojęcia, jak to opowiadanie poprawia mi humor! :)
OdpowiedzUsuńPawle Pierwszy, króluj nam jak najdłużej! :P Uwielbiam Gumę w tej historii. Może chwilami bywa zbyt apodyktyczny, ale przecież to Guma, a Guma może wszystko :P
Mam nieodparte wrażenie, że zniknięcie samochodu Karola jest powiązane z równie tajemniczym zniknięciem Andrzeja...Pewnie wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale :)
Chłopaki chyba już nie będą chcieli powtórzyć alkoholowej libacji :P Mają nauczkę, więc teraz będą już tylko grzecznie trenować ;)
Intryguje mnie relacja Zuzy i Bartka... Niby drą ze sobą koty od samego początku, to jednak powiedzenie "kto się czubi, ten się lubi" będzie chyba w ich przypadku bardzo aktualne ;)
Synchronizacja zegarków kluczowym punktem dzisiejszego epizodu! :D Boję się, co jeszcze Krzysiu jest w stanie wymyślić! :P
Niewiele osób zostawia komentarze, więc często mam wrażenie, że piszę dla siebie. Oczywiście doceniam wszystkich, którzy komentują (gorąco dziękuję!), ale właśnie stąd wynika moje poczucie tego, że nie wiem czy ma sens dalsza publikacja. No ale skoro tak piszesz, to chyba nie mam wyboru, co? ;) Nie wiem jak będzie dalej, ale na ten moment rozdziały będą się pojawiać. :)
UsuńCzy powiązane...nie powiem. :P Ale owszem, wyjaśni się w następnym rozdziale. ;)
Co do relacji Zuzy i Bartka...nie powiem Ci nic, czego byś nie wiedziała, bo sama jeszcze do końca nie wiem, w którą stronę pójdzie ich relacja. :P
Znam ten ból bo na Ani i Michale też niewiele osób komentuje, choć liczba wyświetleń poszczególnych postów jest naprawdę duża. Szkoda tylko, że nie przekłada się to na liczbę komentarzy :)
UsuńPewnie, że nie masz wyboru! :P Pisz, ja na pewno będę czytać! :)
Generalnie w tym opowiadaniu jest wiele niewiadomych, ale to tylko dodaje smaczku tej historii :)
W takim razie bardzo się cieszę i zapraszam na kolejny rozdział już jutro. :) Jeżeli oczywiście zadziała automatyczna publikacja, bo jestem bez laptopa, bo zostawiłam go w mieszkaniu studenckim po okiem współlokatorki :P
UsuńJa nie mam zaufania do automatycznej publikacji :D Ani razu nie zadziałała, więc nie mam pojęcia, co robię nie tak. Wpadnę na pewno! :)
UsuńA klikasz opublikuj jak ustawisz datę i godzinę, żeby zapamiętało posta jako zaplanowanego? :P
UsuńO ile dobrze pamiętam to ustawiłam na 10, więc zapraszam o tej porze. :)
Kurcze, chyba właśnie nie :P Zdaje się, że tylko "gotowe". Czyżby tu był pies pogrzebany? ;)
UsuńBardzo możliwe :D
UsuńWyobraziłam sobie w tym momencie skacowaną kadrę i padłam. Guma na prezydenta! A Stefan i jego polski rozwalają mnie z każdym rozdziałem coraz bardziej. Andrzej i zagubiony samochód Karola hmm... dziwnie intrygują? Tak. Na pewno. Jakieś powiązania? Andrzej zgubił samochód? Samochód zgubił Andrzeja? Będzie ciekawie! No i wisienka na torcie w postaci Zuzy i Kurka. Chcę więcej! Mam przeczucie, że ich znajomość jeszcze się jakoś rozwinie. Oby.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co się działo na tej imprezie! I przede wszystkim jak przebiegną poszukiwania Wrony i auta! Pozdrawiam! :-)
Miło mi powitać, choć żałuję, że w żaden sposób się nie podpisałaś. Ale doceniam, że chciało Ci się skomentować, bo to bardzo motywuje. ;)
UsuńCo do powiązań, wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale, który mam nadzieję również się Wam spodoba. :) Zuza i Bartek zostają jeszcze kwestią otwartą, bo tak jak wspomniałam wcześniej nie mam pojęcia, w jakim kierunku ta relacja pójdzie. :)
Pozdrawiam również. :)
jak to nie ma sensu? ma zaj.ebisty sens i nie wiem, czemu sie wahasz!
OdpowiedzUsuńfakt, pijana kadra to dobra pożywka dla mediów, ale zawsze jest Zuzka, która ich ogarnie. I tak ma być.
A co do komentarza u mnie: to jest mi niezmiernie milo, ze Ci sie podoba to opowiadanie :*
Miło mi to czytać, dziękuję <3
UsuńZuzka w końcu po coś tam jest, prawda? Choć jej główne zadanie zniknęło w gąszczu tego co się w Spale dzieje. :P Chociaż w sumie, przynajmniej jest dobra atmosfera :P
Dobry wieczór ;) Zapraszam na mocnooo spóźniony rozdział na http://sila-przyjazni.blogspot.com/2014/10/12.html . Pozdrawiam J.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie czytam opowiadania i możlwie, ze nadrobię, ale nie obecuje nic :P
Postaram się zajrzeć, ale nic nie obiecuję, ponieważ mój dzień stał się wyjątkowo krótki i nie zawsze jest czas na przebywanie w internecie. :)
UsuńJeju świetne! Ciekawe co z autem Karola. Czekam na następny i zapraszam do siebie http://volleyball-its-my-life.blogspot.com/ Pozdrawiam W:*
OdpowiedzUsuńPostaram się wpaść :) I dziękuję. :)
Usuń