sobota, 21 lutego 2015

Absurd dwudziesty.


Weszłam na stołówkę z całkiem dobrym humorem, który zniknął od razu, gdy zauważyłam sprawców mojej wczorajszej irytacji (delikatnie mówiąc). Skrzywiłam się, co najwyraźniej nie uszło ich uwadze, bo szybko zamilkli. Szkoda, że wczoraj nie potrafili tego zrobić.
Nie miałam najmniejszego zamiaru siadać koło Michała i Bartka, bo wciąż byłam na nich zła, więc wyminęłam stolik przy którym siedzieli i podeszłam do tego, który zajmował Buszu i Mikuś.
- Mogę się dosiąść? – zapytałam chłopaków.
- Jasne, nie ma sprawy – odparł Mateusz, więc zajęłam miejsce pomiędzy nimi.
- Nie siadasz koło Bartka? – zaciekawił się Rafał.
- Jakoś nie mam ochoty – stwierdziłam. – Wciąż jestem na niego zła. Tak samo jak i na Michała.
- Wcale ci się nie dziwię. Zachowali się jak dzieciaki.
- Mój brat zachowuje się lepiej – mruknęłam. – Ale nieważne. Skończmy ten temat zanim znów się zdenerwuję. Lepiej opowiedzcie mi coś o sobie. musimy się w końcu lepiej poznać!
- A co chciałabyś wiedzieć?
- Cokolwiek mi powiecie – uśmiechnęłam się.
- No dobrze – odparł Mikuś i zatopiliśmy się w rozmowie, przy okazji co chwila wybuchając śmiechem.

                                                                 *
- Nic z tym nie zrobisz? – zapytał mnie Piotrek, który jako pierwszy zauważył moją niezadowoloną minę.
- A co mogę zrobić? – odparłem. – Zuza raczej nie chce ze mną rozmawiać.
- I nie przeszkadza ci to co się dzieje?
- Przeszkadza. Cholernie przeszkadza.
- A ja uważam, że Zuza ma rację – stwierdził Możdżon. – Naprawdę wczoraj przesadziliście. A ona wyglądała na wyprowadzoną z równowagi, co dziś tylko się potwierdziło.
- Możesz mnie nie dobijać? – mruknąłem.
- Nie miałem takiego zamiaru – odparł Marcin. – Ale musicie ją przeprosić.
- Tyle to sam wiem. Nie mam tylko pojęcia w jaki sposób.
                                                               *
- Przepraszam was na chwilę – powiedziałam do chłopaków, wyciągając z kieszeni dzwoniący telefon. Zerknęłam na wyświetlacz, a moje wargi same ułożyły się w uśmiech.
- Witam cię Misiu – rzuciłam do słuchawki, chyba odrobinę za głośno, bo przyciągnęłam spojrzenia praktycznie wszystkich.
- Cześć Zuza. Jesteś w domu?
- Nie kochany, jestem w Spale. A co?
- Przyjechałem na kilka dni i chciałem się z tobą spotkać. Ale chyba nie jest nam dane.
- Poczekaj chwilę dobrze? – poprosiłam mojego rozmówcę, a sama udałam się do Antigi.
- Stefan, bardzo jestem ci dzisiaj potrzebna?
- Nie. A co?
- A mogłabym dostać dzień wolnego?
- Skoro potrzebuje. Ale pod telefonem ma być gdyby coś.
- Jasne. I dziękuje.
- Za co nie ma – rzucił na zakończenie Stefan, po czym wrócił do jedzenia.
- Już jestem – powiedziałam do telefonu. – Możemy się spotkać, tylko musisz podjechać po mnie do Spały.
- O której mogę być? – usłyszałam w odpowiedzi, co spowodowało, że się zaśmiałam.
- O dziesiątej?
- W porządku. Pozdrawiam serdecznie! – rzucił naszym starym zwyczajem.
- Ja ciebie też – odparłam, po czym się rozłączyłam i wróciłam do jedzenia śniadania.
                                                                    *
Ja ciebie też? Co to niby miało znaczyć? Czyżby Zuza mnie…zdradzała? Potrząsnąłem głową, by wyrzucić tę myśl z głowy, ale ta jak na złość nie chciała się odczepić. Przecież to niemożliwe, ona taka nie była! Nie chciałem wyciągać pochodnych wniosków, ale to wszystko nasuwało się samo. Postanowiłem działać, zanim będzie za późno. Zerknąłem w jej kierunku, a kiedy zauważyłem, że wstała (najwyraźniej zbierała się do wyjścia) instynktownie zrobiłem to samo.
- Zuza, zaczekaj – rzuciłem w jej stronę, ale ona tylko przyspieszyła kroku. Podbiegłem więc do niej i złapałem ją za ramię.
- Puść, to boli – mruknęła, odsuwając się ode mnie.
- Możemy porozmawiać?
- Nie sądzę byśmy mieli o czym – stwierdziła. – A poza tym się spieszę.
- Gdzie?
- Nie twój biznes.
- Możesz przestać mówić do mnie takim tonem?
- Mogę w ogóle przestać do ciebie mówić – warknęła, po czym nim się obejrzałem, odwróciła się na pięcie i tyle ją widziałem.
- Chyba nie jest dobrze – usłyszałem, a kiedy spojrzałem w kierunku źródła tego głosu zobaczyłem Winiarskiego. – Nie chciałem podsłuchiwać, wybacz.
- Nieważne – machnąłem ręką. – Mam większe problemy na głowie.
- Nie martw się, Zuza na pewno nam wybaczy. Musimy ją tylko przeprosić.
- Nie o to chodzi.
- To o co?
- Słyszałeś jej rozmowę przez telefon na stołówce?
- No tak, ale o co…Zaraz, chyba nie myślisz, że Zuza cię zdradza – milczałem.  – Czyli jednak.
- A ty co byś pomyślał na moim miejscu? – mruknąłem załamany.
- Bartek, przestań. Znamy ją już jakiś czas, nie byłaby do tego zdolna.
- A co jeśli…
- Nie rzucaj pochopnymi oskarżeniami. Jeśli to do niej dotrze, będziesz miał większy problem niż ci się wydaje.
- Wiem, że masz rację. Ale sam już nie wiem co robić.
- Pomartwisz się później. Teraz chodź na trening, zaraz zaczynamy – uznał Michał, a ja posłusznie wykonałem jego polecenie.
                                                           *
Wyszłam na parking przed ośrodkiem, a moim oczom ukazał się tak znany mi brunet.
- Michaś – pisnęłam, rzucając mu się na szyję. – Tak dawno cię nie widziałam.
- Cześć mała – odparł, odwzajemniając mój uśmiech. – Aż tak tęskniłaś?
- No jasne! – stwierdziłam, odrywając się od niego. – Jesteś w końcu moim ulubionym kuzynem!
- Wiem – powiedział nieskromnie. – Chętna na przejażdżkę? – zapytał, wskazując ręką na swoje auto.
- Z tobą zawsze – uśmiechnęłam się do niego, a następnie wsiadłam do jego czerwonego kabrioletu.
- W takim razie ruszamy – odparł, po czym zajął miejsce kierowcy i uruchomił silnik. Z piskiem opon odjechaliśmy z parkingu, śmiejąc się głośno.
                                                                 *
Pech chciał, że kiedy szliśmy na spalską halę zauważyłem przez okno powitanie Zuzy z jakimś nieznanym mi chłopakiem. Moje myśli ponownie pogalopowały w stronę najgorszego.
- Bartek, nie myśl tak – stwierdził Winiarski, który najwyraźniej czytał mi w myślach.
- Staram się – odparłem. – Chodźmy lepiej na ten trening – mruknąłem, po czym nie czekając na Michała ruszyłem przed siebie.
                                                                 *
- I dziś wciąż jestem na nich zła, mimo że jeden z nich to mój chłopak, a drugi bardzo dobry znajomy – zakończyłam opowiadanie Michałowi, jak wygląda mój pobyt w Spale i uśmiechnęłam się smutno, bo dotarło do mnie, że nie tak miało być. Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Nie chciałam kłócić się z Bartkiem o takie błahostki, ale nie mogłam też udawać, że nic się nie stało. Wyprowadził mnie z równowagi porządnie, z resztą nie tylko on, bo przecież Winiar też święty nie był, nie miałam więc zamiaru od tak odpuścić. Odzywała się w tej sytuacji moja natura – zazwyczaj musiałam postawić na swoim, a kiedy coś szło nie tak jak oczekiwałam( w tym przypadku bardzo nie tak) – wyprowadzało mnie to z równowagi, mniej lub bardziej. Musiałam jednak przyznać, że jeszcze nic nigdy nie zdenerwowało mnie tak jak ta sytuacja.
- Rozumiem cię. Ale myślę, że powinnaś im odpuścić.
- Co masz na myśli? – zmarszczyłam brwi.
- Wiem, że chcesz się zemścić, ale to nie ma sensu. Założę się, że oni sami już doskonale wiedzą, że zrobili źle. I na pewno będą chcieli cię przeprosić.
- Może masz rację – mruknęłam. – Irytuje mnie tylko to, że takie sytuacje się zdarzają. Jestem z nimi jako psycholog, mam dbać o dobrą atmosferę między nimi, ale jak mam to zrobić, skoro oni w ogóle mnie nie słuchają? Skoro muszę się uciekać do szantażu, by w jakikolwiek sposób na nich wpłynąć?
- Nie mam pojęcia jak ci pomóc – westchnął Michał. – Może po prostu im o tym powiedz? Wyjaśnij, jak to wszystko wygląda z twojej strony, jakie są twoje odczucia. Może to pomoże?
- Sama nie wiem…
- Więc spróbuj. W końcu to ty zawsze mnie uczyłaś, że najważniejsza jest rozmowa.
- Może masz rację – uśmiechnęłam się delikatnie.
- No! I taką cię lubię! A teraz chodź, jedziemy na kręgle!
                                                                    *
- Dobzie Bartek, bardzo dobzie! – krzyknął Stefan, gdy po raz kolejny moja zagrywka trafiła w linię dziewiątego metra. – Usiądzie już, odpocznie. – dodał, a ja posłusznie wykonałem jego polecenie.
-Siurak, gdzie jest Zuza? – zapytał mnie Ignaczak, obok którego zająłem miejsce.
- Nie wiem.
- Jak to? Jak możesz nie wiedzieć gdzie jest twoja dziewczyna?
- Daj mi już spokój – warknąłem, po czym wstałem i poszedłem w drugi koniec pomieszczenia. Wziąłem do ręki Mikasę i zacząłem odbijać ją o ścianę. Musiałem się na czymś skupić, inaczej czułem, że oszaleję. Tylko co zrobię jak trening się skończy?
                                                                    *
- Wygrałam! – rzuciłam do Michała, ciesząc się jak małe dziecko, któremu mama dała lizaka.
- Szczęście początkującego – mruknął, a następnie uśmiechnął się szeroko.
- Spadaj! Po prostu jestem od ciebie lepsza!
- Marzenia!
- To co, jeszcze raz?
- Proszę bardzo! Przegrany stawia obiad!
- Stoi!
                                                               *
Nasza rozgrywka była bardzo zacięta, ale koniec końców znów wygrałam ja. Udaliśmy się więc do małej przytulnej restauracji niedaleko kręgielni na obiad.
- Muszę przyznać, że naprawdę jesteś w tym dobra – powiedział z podziwem mój kuzyn.
- A dziękuję. – uśmiechnęłam się. – Widocznie to mój ukryty talent. Zawsze lepszy niż pakowanie się w kłopoty.
- A właśnie! Miałaś mi powiedzieć w jaki sposób w ogóle znalazłaś się w tej całej Spale.
- Pamiętasz auto mojego taty?
- Trudno nie pamiętać, ten samochód to było jego oczko w głowie.
- No właśnie…nieco mu je rozbiłam.
- I co, on cię wysłał do tego ośrodka?
- No tak, to miała być taka forma kary.
- To niekoniecznie kara dla ciebie, znalazłaś sobie tak faceta.
- Daj spokój – zarumieniłam się i uderzyłam go w ramię.
- A nie jest tak? Widać, że jesteś z nim szczęśliwa.
- Jeśli tylko mnie nie denerwuje – rzuciłam, uśmiechając się. – Ale mimo wszystko wiem, że mogę mu zaufać. I wiem, że on ufa mi. A to jest dla mnie najważniejsze.
- Zawsze było – odparł Michał, odwzajemniając mój uśmiech. – Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- A ty? Masz kogoś na oku? – zapytałam.
- Jest taka jedna Agnieszka – odpowiedział cicho. – Ale boję się zrobić pierwszy krok.
- Czemu?
- Bo jest wyjątkowa. I boję się, że coś zepsuję.
- Głupi jesteś – uznałam. – Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Pamiętasz co zawsze mówił dziadek Zenon?
- Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało.
- No właśnie! Więc do roboty, zanim ktoś ci ją ukradnie!
- Od kiedy stałaś się taką specjalistką w sprawie miłości? Czyżby to Bartek tak na ciebie  działał?
- Daj spokój – zarumieniłam się.  – Wracamy? – dodałam, zerkając na zegar wiszący na ścianie.
- Wracamy – odparł Michał, po czym poprosił o rachunek. Chciałam zapłacić połowę, bo było mi głupio, ale mi na to nie pozwolił, twierdząc że umowa była taka, że przecież to przegrany płaci. Nie chciałam się sprzeczać, więc odpuściłam. Uregulowaliśmy rachunek, po czym udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
                                                                           *
Zajechaliśmy pod ośrodek i Michał zatrzymał auto. Wysiadłam, a on już po chwili zrobił to samo.
- Dziękuję za mile spędzony dzień – stwierdziłam. – Naprawdę cieszę się, że mnie odwiedziłeś.
- Jesteś w końcu moją ulubioną kuzynką, musiałem to zrobić – uśmiechnął się. – Ale teraz niestety muszę już jechać.
- Szkoda. Ale mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy.
- Oby! – rzucił, po czym zbliżył się, by mnie uściskać.
- Tylko dzwoń częściej – mruknęłam mu do ucha, gdy trwaliśmy w uścisku.
- Postaram się.
- Nie ma postaram, masz mi obiecać!
- Obiecuję – powiedział, po czym cmoknął mnie w policzek. – Do zobaczenia niebawem. – dodał, po czym wsiadł do auta.
- Mam nadzieję – rzuciłam jeszcze do niego nim odjechał, a potem pomachałam mu i gdy zobaczyłam, że jego samochód zniknął za zakrętem powróciłam do ośrodka.
                                                                *
- Dobrze się bawiłaś? – zapytał mnie Kurek, gdy wysiadłam z windy na naszym piętrze.
- Bardzo – mruknęłam.
- Nie masz mi nic do powiedzenia?
- O co ci chodzi, co?
- Mi? O nic. To nie ja szlajam się nie wiadomo gdzie z obcym kolesiem, mając chłopaka.
- Coś insynuujesz? – zapytałam, bojąc się tego co mogę usłyszeć.
- Ty mi powiedz – rzucił.
- Nie ufasz mi? – powiedziałam cicho, patrząc mu prosto w oczy. To co w nich zobaczyłam utwierdziło mnie w przekonaniu, że mam rację. – Naprawdę mi nie ufasz…
- Zuzia, to nie tak…- zaczął, widząc moją minę. Chyba dotarło do niego co właśnie mi pokazał swoim zachowaniem.
- Przestań – rzuciłam ostro, przerywając mu. – Myślałam, że masz do mnie większe zaufanie.
- A co miałem sobie pomyśleć? Najpierw rozmawiasz z kimś przez telefon, mówiąc do niego Misiu, na koniec dodając jeszcze ja ciebie też, później ten ktoś po ciebie przyjeżdża i znikasz prawie na cały dzień. Czego oczekiwałaś?
- Ten ktoś to Michał. Mój kuzyn, rozumiesz? Kuzyn!
- Nie wiedziałem…
- Może gdybyś dał mi dojść do słowa zanim oskarżyłeś mnie o zdradę miałbyś szansę się dowiedzieć – powiedziałam cicho, czując napływające do oczu łzy. Bartek chyba to zauważył, bo zbliżył się do mnie, najprawdopodobniej po to, by mnie objąć. Nie pozwoliłam mu jednak na to.
- Zuza…
- Daj spokój – mruknęłam. – Po prostu daj spokój. – dodałam, po czym odwróciłam się na pięcie i uciekłam do swojego pokoju, gdzie pozwoliłam łzom swobodnie płynąć. Wszystko było nie tak...
                                                                        *
Co ja właśnie zrobiłem? Dlaczego nie posłuchałem Winiarskiego, który uprzedzał mnie, że może się tak stać? Dlaczego nie skorzystałem z rady bardziej doświadczonego kolegi? Dlaczego pozwoliłem by Zuza uznała, że jej nie ufam? Jestem takim idiotą…
                                                                          
                                                                             ~.~
Bo w życiu też nie zawsze jest kolorowo.
Przepraszam za jakość rozdziału, ale od początku tygodnia zmagam się z przeziębieniem i mój umysł nie pracuje tak jak potrzeba. Mam jednak mimo to nadzieję, że Wam się spodoba.
I dziękuję za ponad 10 tysięcy wyświetleń. To naprawdę wiele dla mnie znaczy :)

14 komentarzy:

  1. Przeczytany! Nie masz za co przepraszać, bo rozdział jak zwykle świetny!
    Szybkiego powrotu do zdrowia życzę! :)
    Pozdrawiam!
    http://pelniawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartuś nawalił :( I tak sobie myślę, że będzie musiał się postarać aby Zuza mu wybaczyła :)
    Rozdział świetny ♥♥♥♥

    Zapraszam do mnie :
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    Pozdrawiam, życzę powrotu do zdrowia i dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza też do końca nie jest bez winy, choć może się wydawać nieco inaczej. Jednak to Bartek bardziej nawalił.
      Dziękuję :*

      Usuń
  3. Jakość dzisiejszego rozdziału w żadnym stopniu nie odbiega od poprzednich :)
    Oj, Bartek, Bartek. Nabroiłeś, to teraz musisz cierpieć. Manewr Zuzy mający na celu wzbudzić zazdrość w przyjmującym niespodziewanie stał się przyczyną dość poważnej kłótni, ale masz rację, w życiu nie zawsze jest kolorowo, więc ja w pewnym sensie się cieszę, że postanowiłaś troszkę tu namieszać :>
    Zuza zareagowała bardzo emocjonalnie po wymianie zdań z Kurasiem, ale to tylko świadczy o tym jak bardzo jest zakochana i nawet drobne niesnaski potrafią zupełnie wyprowadzić ją z równowagi.
    A kuzyn Michał wydaje się być bardzo sympatycznym facetem. Uważam, że Przypadek powinna skorzystać z jego rady i spróbować jeszcze raz dotrzeć do dwójki niepokornych przyjmujących, w końcu jest psychologiem ;)
    Zdrówka życzę! :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje starania nie poszły na marne. :)
      Zuza właściwie nie chciała wzbudzać w Bartku zazdrości, niestety wyszło jak wyszło.
      Nie może być za słodko, dlatego namieszałam, bo byśmy się tutaj zadławiły nadmiarem cukru. :p
      Dziękuję :*
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  4. bartek slusznie zareagował. zuza troche ''zlała'' to, że tak sie moze stac, czyli, ze bartek pomysli sobie bóg wie co. to faceci... oni zawsze coś przekręcą.
    zycze ci powrotu do zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaa i rozdzial nie ucierpial na jakości!

    OdpowiedzUsuń
  6. ojejku dziekuję za zyczenia <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej. To się porobiło... Rozmowa Zuzy z kuzynem była dość dwuznaczna, ale to nie powód by robić z tego wielkie halo. Nie dość, że sytuacja z treningu jeszcze nie wyjaśniona to teraz jeszcze to, a wystarczyło grzecznie zapytać... Ciekawe jak Bartek to odkręci, bo przecież jakoś będzie musiał. Może Winiar mu pomoże? Albo sam Król Guma zainterweniuje? Robi się jeszcze bardziej ciekawie!
    I kurczę, oni serio się kochają :)
    Zdrowia życzę! A jakoś rozdziału jak zawsze super! Paula :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wystarczyło zapytać. Ale Bartek jest w gorącej wodzie kąpany, czego efektem jest to, co się wydarzyło. Cieszę się, że uważasz, że robi się coraz ciekawiej :)
      Dziękuję :)

      Usuń