Nadszedł moment
pierwszych psychologicznych zajęć z chłopakami. Byłam ciekawa co z tego
wyjdzie, ale czułam, że Bączek wie co robi. W końcu siedział w tym fachu już
bardzo długo, miał doświadczenie i znał się na rzeczy. Musiał się znać, prawda?
W końcu inaczej nie zostałby członkiem sztabu. Chociaż patrząc po mnie…
- Zaczynamy? - zapytał mnie Kuba, gdy razem z zaciekawionymi siatkarzami siedzieliśmy w sali konferencyjnej.
- Czyń honory – uśmiechnęłam się, dając mu wolną rękę. W końcu to był jego projekt, ja tylko pomagałam.
- Co tutaj robimy? – wtrącił się Ignaczak.
- Już wyjaśniam – zaczął Bączek. – Postanowiliśmy, w porozumieniu z Antigą wprowadzić wam trening mentalny, by pod względem psychologicznym lepiej przygotować was do trudów mistrzostw. Wiecie, że to nie są przelewki. Zależy nam na jak najlepszym wyniku, dlatego chwytamy się wszelkich sposobów, by go osiągnąć. Bo nie tylko strona fizyczna jest ważna. Często dużo większe znaczenie ma psychika, dlatego tak jak mówiłem, to właśnie na wzmocnienie tego elementu zamierzamy położyć większy nacisk niż wcześniej.
- A w jaki sposób? – tym razem zapytał Rafał.
- Chcemy zacząć od tego, byśmy wszyscy zaczęli rozmawiać. O naszych obawach, strachach, emocjach które w nas buzują.
- Mamy robić sobie grupową sesję terapeutyczną? – prychnął Fabian.
- Nazywaj to jak chcesz – odpowiedziałam. - W każdym razie chodzi o to, że jeżeli omówimy na forum to co w nas siedzi możemy wspólnie znaleźć rozwiązanie naszych problemów. A im więcej będziemy o sobie wiedzieć, tym bardziej nas to do siebie zbliży. A o to właśnie chodzi. Żeby stworzyć kolektyw, gdzie wszyscy będą się uzupełniać i wzajemnie sobie pomagać.
- Brzmi dobrze – rzucił Winiarski, puszczając mi oczko. – Od czego zamierzacie zacząć?
- Od najbardziej prozaicznej rzeczy na świecie. Niech każdy opowie coś o sobie. Coś, czego nikomu jeszcze nie mówił. Może to być nawet najbardziej absurdalna rzecz jaką zrobiliście w życiu, to tylko od was zależy.
- W porządku - zgodził się Guma. – Kto zaczyna?
- Możesz ty? – zapytałam go, uśmiechając się delikatnie.
- No dobrze. Kiedy miałem jakieś 12 lat podpaliłem koledze włosy.
- Zaczynamy? - zapytał mnie Kuba, gdy razem z zaciekawionymi siatkarzami siedzieliśmy w sali konferencyjnej.
- Czyń honory – uśmiechnęłam się, dając mu wolną rękę. W końcu to był jego projekt, ja tylko pomagałam.
- Co tutaj robimy? – wtrącił się Ignaczak.
- Już wyjaśniam – zaczął Bączek. – Postanowiliśmy, w porozumieniu z Antigą wprowadzić wam trening mentalny, by pod względem psychologicznym lepiej przygotować was do trudów mistrzostw. Wiecie, że to nie są przelewki. Zależy nam na jak najlepszym wyniku, dlatego chwytamy się wszelkich sposobów, by go osiągnąć. Bo nie tylko strona fizyczna jest ważna. Często dużo większe znaczenie ma psychika, dlatego tak jak mówiłem, to właśnie na wzmocnienie tego elementu zamierzamy położyć większy nacisk niż wcześniej.
- A w jaki sposób? – tym razem zapytał Rafał.
- Chcemy zacząć od tego, byśmy wszyscy zaczęli rozmawiać. O naszych obawach, strachach, emocjach które w nas buzują.
- Mamy robić sobie grupową sesję terapeutyczną? – prychnął Fabian.
- Nazywaj to jak chcesz – odpowiedziałam. - W każdym razie chodzi o to, że jeżeli omówimy na forum to co w nas siedzi możemy wspólnie znaleźć rozwiązanie naszych problemów. A im więcej będziemy o sobie wiedzieć, tym bardziej nas to do siebie zbliży. A o to właśnie chodzi. Żeby stworzyć kolektyw, gdzie wszyscy będą się uzupełniać i wzajemnie sobie pomagać.
- Brzmi dobrze – rzucił Winiarski, puszczając mi oczko. – Od czego zamierzacie zacząć?
- Od najbardziej prozaicznej rzeczy na świecie. Niech każdy opowie coś o sobie. Coś, czego nikomu jeszcze nie mówił. Może to być nawet najbardziej absurdalna rzecz jaką zrobiliście w życiu, to tylko od was zależy.
- W porządku - zgodził się Guma. – Kto zaczyna?
- Możesz ty? – zapytałam go, uśmiechając się delikatnie.
- No dobrze. Kiedy miałem jakieś 12 lat podpaliłem koledze włosy.
- Co? – zapytał
zaszokowany Konarski. – Jak to?
- Powiedział mi, że usłyszał od starszego kolegi, że włosy się nie palą. Postanowiłem to sprawdzić. Zabrałem tacie zapałki i następnego dnia w szkole sprawdziłem na znajomym, czy to rzeczywiście była prawda. Cóż, nie była. Chłopak musiał ogolić się praktycznie na zero, a ja dostałem szlaban na trzy miesiące.
- Kto by się spodziewał – odparł równie zaskoczony jak cała drużyna Ignaczak. – Wychodzi na to, że mądrość rzeczywiście nabywa się z wiekiem. – dodał złośliwie.
- Ja przynajmniej ją nabyłem w przeciwieństwie do ciebie – odgryzł się Paweł, a reszta wybuchnęła śmiechem.
- To może teraz ja – uznał Winiarski. – Kiedy poznałem Dagmarę, od razu mi się spodobała, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. By ją sobą zainteresować robiłem z siebie kompletnego idiotę. W końcu, choć pewnie to miało mnie zniechęcić, powiedziała mi że się ze mną umówi, jeżeli przefarbuję włosy na fioletowo.
- No nie mów, że to zrobiłeś! – zaśmiał się Zator.
- Owszem, zrobił to – odparł Szampon. – Na własne oczy widziałem. Nawet zrobiłem zdjęcia, kiedyś wam pokażę.
- Nawet się nie waż! – krzyknął Michał.
- Niby czemu?
- Bo wszyscy dowiedzą się co ty zrobiłeś niedługo potem!
- I tak miałem zamiar to opowiedzieć – pokazał mu język Mariusz. – Sytuacja nieco podobna do tej Winiara, choć ja byłem nieco mniej… radykalny. Kiedy poznałem Paulinę od razu się zakochałem. Do tego stopnia, że po którejś mocno zakrapianej imprezie z chłopakami zaśpiewałem jej pod oknem miłosną serenadę. Problemem było tylko to, że nie umiem śpiewać. Jej sąsiadce nie spodobał się mój śpiew, więc wylała na mnie z balkonu wodę.
- Krzycząc jeszcze przy tym, że swoim wyciem pobudziłeś jej koty – zachichotał Michał, rozbawiając całe towarzystwo.
- Fakt – przyznał Szampon. – Ale Paulinie się spodobało!
- Tak bardzo, że poprosiła cię byś nigdy więcej tego nie robił!
- Jeszcze świat by się poznał na moim talencie!
- Na pewno – rzucił Ignaczak, podczas gdy reszta ledwo wytrzymywała ze śmiechu.
- To może teraz ty się pochwalisz swoją przygodą?
- Nie miałem takich, całe życie byłem grzeczny – mruknął Krzysiek.
- Jasne, a krowy latają. Gadaj!
- No dobra. Musiałem kiedyś przebiec cały teren gdzie były moje akademiki w samych bokserkach, bo przegrałem zakład.
- I przebiegłeś? – zaciekawił się Karol.
- Jasne, musiałem dotrzymać danego słowa.
- I co w tym jest takiego? – spytał Drzyzga.
- Kiedy przebiegałem obok krzaków nie zauważyłem, że zaczepiłem o nie tymi majtkami. Dopiero gdy poczułem wszędzie wiatr, zrozumiałem co się stało, ale było już za późno. Połowa mieszkańców widziała mnie tak jak mnie Pan Bóg stworzył, a reszta znała to z opowieści. Byłem potem znany na całym uniwersytecie!
- No tak, cały Igła. Całe życie na przypale – podsumował Bartek.
- A jak!
Przez najbliższe czterdzieści minut każdy z siatkarzy opowiadał swoją życiową historię. Śmiechom nie było końca, a ja przyglądając się temu z boku, cieszyłam się że udało nam się zbudować takie zaufanie między nimi. Owszem, większość z nich się znała i wiedziała, że może sobie o wszystkim powiedzieć, ale doszło też kilka nowych twarzy. Dlatego tak bardzo liczyła się przyjazna atmosfera. Taka, by każdy z nich był pewien, że może powiedzieć o wszystkim i nie zostanie wyśmiany.
- A ty Bartek? Co najbardziej szalonego zrobiłeś w życiu?
- Rozbiłem samochód mojego ojca, pożyczając go bez jego wiedzy.
- Żartujesz? – zapytałam zszokowana.
- Nie, czemu tak sądzisz? – zaciekawił się.
- Bo ja zrobiłam to samo.
- Wy to nawet jeśli chodzi o absurdalne życiowe sytuacje jesteście kompatybilni – zaśmiał się Andrzej. – Para idealna!
- Jak to zrobiłaś? – podpytywał Mikuś.
- Chciałam koniecznie udowodnić koledze, że umiem prowadzić. Tylko pomyliłam pedały… - mruknęłam cicho, wywołując śmiech reszty. – W każdym razie, gdyby nie ta sytuacja, nigdy byśmy się nie poznali.
- Jak to? – rzucił Marcin.
- Mój pobyt tutaj był formą kary – odparłam. – Jak widać za bardzo karą nie był, bo przyniósł same korzyści. – dodałam, szczerząc się. – Zyskałam przyjaciół i wspaniałego chłopaka, czego chcieć więcej?
- Słodka – stwierdził Bartek, po czym mnie pocałował.
- Boże, dzieci! Nie siejcie zgorszenia! – krzyknął Igła, łapiąc się za serce. – To nie na moje lata! – dorzucił, śmiejąc się przy tym jak psychopata i powodując, że reszta zrobiła to samo. I jak tu z nimi wytrzymać?
*
- Dobrze Misiaki, teraz zagramy w skojarzenia – rzuciłam po jakimś czasie. – Na początku ja podaję słowo, a wy mówicie mi co się wam z tym kojarzy. Później zmienimy nieco zasady i powiem dwa słowa, a waszym zadaniem będzie zbudowanie ścieżki kojarzeń pomiędzy nimi. Gotowi? – zapytałam, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.- No dobrze, pierwsze słowo to sport.
- Pasja – stwierdził Marcin.
- Hobby – dorzucił Fabian.
- Sposób na życie – zaproponował Ignaczak.
- Zdrowie – podpowiedział Zator.
- Energia – wtrącił Guma równo z Andrzejem.
- No to wytrzymałość – zmienił zdanie Wrona.
- Dobre samopoczucie – powiedział Mikuś.
- Zwycięstwa – mruknął Kubiak.
- Zakwasy – zaśmiał się Buszu.
- Jak zwycięstwa, to i porażki – dopowiedział Dawid.
- Moc – powiedział cicho Pit.
- Siła – rzucił swoje skojarzenie Winiar.
- Aktywny tryb życia – stwierdził Szampon.
- Smukła sylwetka – dodał Karol.
- Mięśnie – zakończył Bartek.
- Brawo chłopaki, jestem z was dumna – powiedziałam, czym wywołałam uśmiechy na ich twarzach. - Kolejne słowo to szczęście. Jeśli możecie, odpowiadajcie w tej samej kolejności co wcześniej. – dodałam.
- Uśmiech.
- Radość.
- Euforia.
- Śmiech.
- Ekscytacja.
- Przyjaźń.
- Spełnianie marzeń.
- Rodzina.
- Czterolistna koniczyna.
- Odpoczynek.- Powiedział mi, że usłyszał od starszego kolegi, że włosy się nie palą. Postanowiłem to sprawdzić. Zabrałem tacie zapałki i następnego dnia w szkole sprawdziłem na znajomym, czy to rzeczywiście była prawda. Cóż, nie była. Chłopak musiał ogolić się praktycznie na zero, a ja dostałem szlaban na trzy miesiące.
- Kto by się spodziewał – odparł równie zaskoczony jak cała drużyna Ignaczak. – Wychodzi na to, że mądrość rzeczywiście nabywa się z wiekiem. – dodał złośliwie.
- Ja przynajmniej ją nabyłem w przeciwieństwie do ciebie – odgryzł się Paweł, a reszta wybuchnęła śmiechem.
- To może teraz ja – uznał Winiarski. – Kiedy poznałem Dagmarę, od razu mi się spodobała, ale ona nie zwracała na mnie uwagi. By ją sobą zainteresować robiłem z siebie kompletnego idiotę. W końcu, choć pewnie to miało mnie zniechęcić, powiedziała mi że się ze mną umówi, jeżeli przefarbuję włosy na fioletowo.
- No nie mów, że to zrobiłeś! – zaśmiał się Zator.
- Owszem, zrobił to – odparł Szampon. – Na własne oczy widziałem. Nawet zrobiłem zdjęcia, kiedyś wam pokażę.
- Nawet się nie waż! – krzyknął Michał.
- Niby czemu?
- Bo wszyscy dowiedzą się co ty zrobiłeś niedługo potem!
- I tak miałem zamiar to opowiedzieć – pokazał mu język Mariusz. – Sytuacja nieco podobna do tej Winiara, choć ja byłem nieco mniej… radykalny. Kiedy poznałem Paulinę od razu się zakochałem. Do tego stopnia, że po którejś mocno zakrapianej imprezie z chłopakami zaśpiewałem jej pod oknem miłosną serenadę. Problemem było tylko to, że nie umiem śpiewać. Jej sąsiadce nie spodobał się mój śpiew, więc wylała na mnie z balkonu wodę.
- Krzycząc jeszcze przy tym, że swoim wyciem pobudziłeś jej koty – zachichotał Michał, rozbawiając całe towarzystwo.
- Fakt – przyznał Szampon. – Ale Paulinie się spodobało!
- Tak bardzo, że poprosiła cię byś nigdy więcej tego nie robił!
- Jeszcze świat by się poznał na moim talencie!
- Na pewno – rzucił Ignaczak, podczas gdy reszta ledwo wytrzymywała ze śmiechu.
- To może teraz ty się pochwalisz swoją przygodą?
- Nie miałem takich, całe życie byłem grzeczny – mruknął Krzysiek.
- Jasne, a krowy latają. Gadaj!
- No dobra. Musiałem kiedyś przebiec cały teren gdzie były moje akademiki w samych bokserkach, bo przegrałem zakład.
- I przebiegłeś? – zaciekawił się Karol.
- Jasne, musiałem dotrzymać danego słowa.
- I co w tym jest takiego? – spytał Drzyzga.
- Kiedy przebiegałem obok krzaków nie zauważyłem, że zaczepiłem o nie tymi majtkami. Dopiero gdy poczułem wszędzie wiatr, zrozumiałem co się stało, ale było już za późno. Połowa mieszkańców widziała mnie tak jak mnie Pan Bóg stworzył, a reszta znała to z opowieści. Byłem potem znany na całym uniwersytecie!
- No tak, cały Igła. Całe życie na przypale – podsumował Bartek.
- A jak!
Przez najbliższe czterdzieści minut każdy z siatkarzy opowiadał swoją życiową historię. Śmiechom nie było końca, a ja przyglądając się temu z boku, cieszyłam się że udało nam się zbudować takie zaufanie między nimi. Owszem, większość z nich się znała i wiedziała, że może sobie o wszystkim powiedzieć, ale doszło też kilka nowych twarzy. Dlatego tak bardzo liczyła się przyjazna atmosfera. Taka, by każdy z nich był pewien, że może powiedzieć o wszystkim i nie zostanie wyśmiany.
- A ty Bartek? Co najbardziej szalonego zrobiłeś w życiu?
- Rozbiłem samochód mojego ojca, pożyczając go bez jego wiedzy.
- Żartujesz? – zapytałam zszokowana.
- Nie, czemu tak sądzisz? – zaciekawił się.
- Bo ja zrobiłam to samo.
- Wy to nawet jeśli chodzi o absurdalne życiowe sytuacje jesteście kompatybilni – zaśmiał się Andrzej. – Para idealna!
- Jak to zrobiłaś? – podpytywał Mikuś.
- Chciałam koniecznie udowodnić koledze, że umiem prowadzić. Tylko pomyliłam pedały… - mruknęłam cicho, wywołując śmiech reszty. – W każdym razie, gdyby nie ta sytuacja, nigdy byśmy się nie poznali.
- Jak to? – rzucił Marcin.
- Mój pobyt tutaj był formą kary – odparłam. – Jak widać za bardzo karą nie był, bo przyniósł same korzyści. – dodałam, szczerząc się. – Zyskałam przyjaciół i wspaniałego chłopaka, czego chcieć więcej?
- Słodka – stwierdził Bartek, po czym mnie pocałował.
- Boże, dzieci! Nie siejcie zgorszenia! – krzyknął Igła, łapiąc się za serce. – To nie na moje lata! – dorzucił, śmiejąc się przy tym jak psychopata i powodując, że reszta zrobiła to samo. I jak tu z nimi wytrzymać?
*
- Dobrze Misiaki, teraz zagramy w skojarzenia – rzuciłam po jakimś czasie. – Na początku ja podaję słowo, a wy mówicie mi co się wam z tym kojarzy. Później zmienimy nieco zasady i powiem dwa słowa, a waszym zadaniem będzie zbudowanie ścieżki kojarzeń pomiędzy nimi. Gotowi? – zapytałam, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.- No dobrze, pierwsze słowo to sport.
- Pasja – stwierdził Marcin.
- Hobby – dorzucił Fabian.
- Sposób na życie – zaproponował Ignaczak.
- Zdrowie – podpowiedział Zator.
- Energia – wtrącił Guma równo z Andrzejem.
- No to wytrzymałość – zmienił zdanie Wrona.
- Dobre samopoczucie – powiedział Mikuś.
- Zwycięstwa – mruknął Kubiak.
- Zakwasy – zaśmiał się Buszu.
- Jak zwycięstwa, to i porażki – dopowiedział Dawid.
- Moc – powiedział cicho Pit.
- Siła – rzucił swoje skojarzenie Winiar.
- Aktywny tryb życia – stwierdził Szampon.
- Smukła sylwetka – dodał Karol.
- Mięśnie – zakończył Bartek.
- Brawo chłopaki, jestem z was dumna – powiedziałam, czym wywołałam uśmiechy na ich twarzach. - Kolejne słowo to szczęście. Jeśli możecie, odpowiadajcie w tej samej kolejności co wcześniej. – dodałam.
- Uśmiech.
- Radość.
- Euforia.
- Śmiech.
- Ekscytacja.
- Przyjaźń.
- Spełnianie marzeń.
- Rodzina.
- Czterolistna koniczyna.
- Wiosna.
- Tęcza.
- Ciepło.
- Ukochana osoba u boku.
- Miłość – podsumował Kurek, uśmiechając się do mnie uroczo. Aż się zaczerwieniłam.
- Gołąbki ciągle w formie – rzucił Ignaczak, wywołując śmiech pozostałych.
- Głupki – mruknęłam, podśmiewając się pod nosem.
*
- No dobrze, pora na zmianę zasad – uznałam po kilku kolejkach luźnych skojarzeń. – Tak jak mówiłam, teraz macie tworzyć ścieżki skojarzeniowe między dwoma słowami, składające się z co najmniej trzech innych. Kto ma jakiś pomysł, ten mówi, przy czym następna osoba zaczyna od ostatniego słowa, którego użyła poprzednia. Ten kto podał ścieżkę skojarzeń mówi także słowo, do którego ma dana osoba dotrzeć. Gotowi? Sport i rodzina.- dodałam, sprawiając że wszyscy zaczęli się zastanawiać.
- Mam! - krzyknął po chwili Karol. – Sport, wyzwanie, kibice, wsparcie, rodzina.
- Brawo Kłos – pochwaliłam go. – Właśnie o coś takiego chodzi. Teraz przechodzimy od słowa rodzina do słowa…- zawiesiłam głos.
- Słońce – rzucił środkowy.
- Rodzina, wspólne spędzanie czasu, odpoczynek, wycieczka, słońce – zaproponował Buszu.
- Pięknie – uśmiechnęłam się. – Jakie słowo?
- Wakacje.
- Słońce, promienie, ciepło, lato, wakacje – tym razem dorzucił Kubiak. – A moje słowo to mieszkanie.
- Wakacje, urlop, powrót, winda, mieszkanie –wtrącił, podśmiechując się Winiar.
- Tak też można – zaśmiałam się. – Twoje słowo?
- Miłość.
- Mieszkanie, dom, ciepło, ukochana osoba, Zuza, miłość – powiedział nie kto inny jak mój Kurek.
- Tylko na to czekałem – zaśmiał się Andrzej. – Ale w sumie to całkiem urocze. Kto by pomyślał, że Bartek będzie tak zakochany?
- Przestańcie – mruknęłam zawstydzona, na co Kurson przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które tak uwielbiałam, po czym wróciliśmy do naszej zabawy.
*
- To chyba tyle na dziś – rzucił po około dwóch godzinach Bączek. – Powiedzcie jeszcze, jakie są wasze odczucia.
- Było bardzo fajnie – uznał Zagumny, a reszta energicznie pokiwała głowami.
- Zawsze to będzie tak wyglądać? – zaciekawił się Zator.
- Nie, raczej nie. Postaramy się to urozmaicić i sukcesywnie będziemy wprowadzać nowe rzeczy. Chcemy przecież z każdym z was także popracować indywidualnie, bo zdajemy sobie sprawę, że nie o wszystkim chcecie mówić na forum. No i oczywiście musimy wprowadzić wizualizację, techniki oddechowe i różne takie. Przekonacie się z resztą niedługo.
- No dobrze – podsumowałam. – Na dzisiaj to będzie już wszystko. Widzimy się na kolacji, a teraz wypad! – dodałam, śmiejąc się. Siatkarze podnieśli swoje zgrabne tyłki z miejsc i powoli zaczęli wysypywać się z sali konferencyjnej, ja zaś wdałam się jeszcze w krótką pogawędkę z Kubą.
- A ty co o tym wszystkim sądzisz? – zapytał mnie.
- Myślę, że chłopcy całkiem nieźle się w tym odnaleźli, co też pozwoliło im na psychiczny odpoczynek.
- Zgadzam się. Mam nadzieję, że dalsze pomysły także spotkają się z ich aprobatą.
- Na pewno – uśmiechnęłam się. – Jestem ci jeszcze do czegoś potrzebna?
- Tak, przez chwilę. Chciałbym żebyśmy podzielili się zawodnikami, z którymi zaczniemy od jutra przeprowadzać indywidualne spotkania. Rzecz jasna, po całym cyklu się, że tak to określę, nimi wymienimy, jednak chcę wiedzieć kto z kim zaczyna.
- Ale chłopaków jest piętnastu – wtrąciłam.
- W takim razie ja zajmę się jednym więcej. To kogo wybierasz?
- Bartka, Mateusza, Karola, Andrzeja, Rafała, Marcina i może Piotrka.
- W porządku. Odnośnie tego, od którego zaczniesz to dogadaj się już z chłopakami, dobrze?
- Jasne.
- Dobrze, więc jesteś wolna.
- To do zobaczenia na kolacji – rzuciłam, po czym ruszyłam w kierunku drzwi.
- Zuza? – zawołał mnie jeszcze Bączek.
- Tak? – zatrzymałam się.
- Dziękuję za pomoc – uśmiechnął się.
- Nie ma za co – odwzajemniłam gest. – To dla mnie przyjemność. – dodałam i zniknęłam za drzwiami.
*
Kolacja przebiegała w wesołej atmosferze, pełnej żartów i słownych utarczek. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie robili hałasu, więc słyszał nas cały ośrodek i jego okolica. Bo po co być spokojnym? No właśnie. Nie ma sensu marnować życia. Nawet Guma się rozkręcił i przepychał się z chłopakami! Przyglądałam się temu z niemałą radością, uśmiechając się szeroko. Do czasu kiedy nie dostałam w twarz plasterkiem pomidora.
- Pomidor, serio? – rzuciłam, ściągając go z twarzy.
- Wybacz, celowałem w Andrzeja – odparł Karol.
- Ach tak? To pozwól, że cię wyręczę – stwierdziłam, po czym rzuciłam owym pomidorem we Wronę, trafiając idealnie.
- A mówili, że jesteś z nas najspokojniejsza – zaśmiał się Marcin.
- Wiesz co? – szepnęłam, nachylając się w jego kierunku.
- Tak? – zapytał podobnym tonem.
- Kłamali! – krzyknęłam mu prosto do ucha, śmiejąc się po tym jak psychicznie chora.
- Z kim ja pracuję – podsumował Możdżon. – Wszędzie ludzie niespełna rozumu. – pokręcił głową z udawanym zażenowaniem.
I tak sobie żyliśmy, nie? A co! W końcu przyjazna atmosfera była podstawą, by każdy czuł się dobrze w tym cyrku. A na szczęście wyglądało, że tak jest. I miałam nadzieję, że tak pozostanie już do samego końca, co przełoży się na pozytywny wynik na mistrzostwach. Bardzo bym tego chciała, bo ci faceci zasługiwali na to jak nikt inny.
*~*
Mam nadzieję, że nadal się podoba.
Obiecuje, że jak zawsze nadrobię, gdy wrócę z pracy. Ale widzę, że będę miała udany wieczór :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na dziewiąty rozdział kurkowej historii - http://niezrozumiale-uczucia.blogspot.com/ :)
Ta terapia jest ciekawa, i ja jestem ciekawa efektów. A Krzysiu jak to Krzysiu <3
UsuńZapraszam na jedynkę: http://spowiedz-sumienia.blogspot.com/ :)
Witam, Ze względu na wyjazd zapraszam już dzisiaj na rozdział trzeci bliźniaczek - http://twinfeeling.blogspot.com/ :)
UsuńZapraszam także na dwójkę - http://this-difficult-choice.blogspot.com/ :)
UsuńZapraszam na prolog - http://nasz-czas-nadszedl.blogspot.com/ :)
UsuńCieszę się, że chce Ci się to czytać nawet po powrocie z pracy :D
UsuńNa blogach wszystkich byłam i skomentowałam. :)
Ale informuj dalej! :D
UsuńOczywiście że chce mi się! Czekam na kolejny rozdział, bo uwielbiam to opowiadanie! <3 mam nadzieję, że Cię zmotywowałam :D
UsuńP.S. Zapraszam na dziesiątkę - http://niezrozumiale-uczucia.blogspot.com :)
Już idę :D
UsuńJak w poniedziałek, to zapraszam na drugi rozdział - http://spowiedz-sumienia.blogspot.com/ :)
Usuń:D
UsuńPodoba się bardzo, i nie bawię się w kurtuazję, tylko stwierdzam fakt. Powrót jak najbardziej udany :)
OdpowiedzUsuńTeraz, na przykładzie Twojego opowiadania widzę jeszcze wyraźniej czego brakowało w moim - skupienia większej uwagi na wątku psychologicznym. Fajnie, że starasz się pokazać, iż Zuza nie jest psychologiem tylko z nazwy, nawet jeśli w reprezentacji siatkarzy znalazła się przez "przypadek" ;) Współpraca z "Mentalistą za dwa trzysta" na pewno pozwala jej rozwinąć skrzydła i nabrać doświadczenia. Bardzo dobrze, że w trakcie owej "sesji" psychologicznej oboje starali się nieco odciągnąć uwagę chłopaków od siatkówki, sięgnąć głębiej, do "korzeni", pomóc im się lepiej poznać, nawet jeśli miałoby to nastąpić poprzez nieco wstydliwe i kompromitujące opowieści z czasów młodości - to też na pewno scala grupę, ta świadomość, że mogą sobie opowiedzieć o wszystkim bez skrępowania i że de facto wszystko zostanie "w rodzinie".
Mówiłam już, że uwielbiam Zuzę i Bartka? ;)
Pozdrawiam ;*
Jeśli miałabyś ochotę, zapraszam na wspomnienie pierwsze na http://memory-of-summer.blogspot.com/ :)
UsuńDziękuję <3
UsuńCieszę się, że uważasz kwestię wprowadzenia wątku psychologicznego za sensowną, w końcu chcę by opowiadanie było jak najprzyjemniejsze w odbiorze. :)
Nie no, chyba nie mówiłaś :D
Pozdrawiam również :*
Ta grupowa sesja terapeutyczna jak to nazwał Drzyzga jest strzałem w dziesiątkę :D
OdpowiedzUsuńAle według mnie Krzysiek wygrał ten rozdział xd
Oczywiście, że się podoba :D
Cieszę się bardzo :D
Usuńhahaha z tymi włosami to sie uśmiałam, ale później na bokserkach igły to masakra hahaha XD
OdpowiedzUsuńjasne, że się podoba, co to za pytania w ogóle ?! :D
Moje serduszko się raduje, że się podoba :D
UsuńKrzysiek wygrał ten rozdział :D Genialnie piszesz :) Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co powiedzą indywidualnie :D
Pozdrawiam Ciepło i do następnego :)
Dziękuję bardzo, aczkolwiek uważam, że przesadzasz :P
UsuńPozdrawiam również :)
Hanka zaprasza na rozdział piąty - http://twinfeeling.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńZaraz będę :)
Usuń