sobota, 29 listopada 2014

Absurd jedenasty.


Było spokojnie. Jak dla mnie nawet zbyt spokojnie. Podświadomie czułam, że niedługo ta sytuacja ulegnie zmianie o 180 stopni. Zastanawiałam się tylko czy stanie się to niezależnie ode mnie czy sama również będę w tym miała swój udział. Bo, powiedzmy sobie szczerze, przyjechałam tutaj się bawić (no dobra, trafiłam za karę. Ale dlaczego miałabym tego nie wykorzystać? No właśnie) i chciałam każdą możliwą okazję wykorzystywać do maksimum. Wyszłam więc ze swojego pokoju, rozglądając się po pustym korytarzu. No właśnie, pustym. To podejrzane. Gdzie się wszyscy podziali? Postanowiłam poszukać ich po pokojach. I tak nie miałam nic lepszego do roboty, a tak to może okazało by się, że robią coś ciekawego i mogłabym do nich dołączyć. Podążając korytarzem dotarłam pod pierwszy pokój, który zajmowali Karol i Andrzej (długo nie szłam, bo ich pokój sąsiadował z moim, ale to szczegół). Zapukałam do drzwi i grzecznie czekałam, ale nic się nie wydarzyło. Oznaczało to, że chłopaków po prostu w nim nie ma. Ruszyłam więc dalej i zapukałam do kolejnych drzwi, tym razem Zatora i Mikusia. Ten także okazał się pusty. Gdzie oni wszyscy do cholery byli? I co najważniejsze, dlaczego kombinowali coś beze mnie? Czyżby mnie nie lubili? Albo uważali, że mogę ich wydać? Nie podobało mi się to. Myślałam, że znamy się już na tyle, by wiedzieli, że mogą mi ufać. Niestety, najwyraźniej nie. Zrobiło mi się przykro (co zamierzałam w późniejszym czasie im wszystkim wypomnieć i niecnie wykorzystać. Kara musi być, mi się przykrości nie sprawia), aż nawet zastanawiałam się czy nie odpuścić i wrócić do pokoju, jednak ciekawość wygrała (wiem, że to pierwszy stopień do piekła, ale co tam). Kręciłam się po korytarzu, pukając do każdych drzwi po kolei, aż w końcu pozostał mi ostatni pokój, należący do Piotrka i Bartka (który także sąsiadował z moim. Powiedzmy. Po prostu był naprzeciwko). Zapukałam delikatnie, a kiedy nie doczekałam się żadnej reakcji ponowiłam próbę, robiąc to jednak dwa razy głośniej. Dopiero wtedy drzwi się uchyliły i stanął u nich Piotrek.
- O, Zuza! Cześć! Co u ciebie? Co słychać? Jak leci?
- Co kombinujecie? – zapytałam, będąc już w pełni przekonaną, że coś planują. W końcu tylko wtedy Piotrek zaczynał gadać jak najęty, głównie zadając pytania.
- My? Nic. Dlaczego tak sądzisz? – zapytał, próbując jeszcze przekonać mnie, że nic się nie dzieje.
- Bo za dużo gadasz.
- Wydaje ci się.
- Piotrek, znamy się nie od dziś. Wiem kiedy próbujesz coś ukryć.
- No bo... – zaczął Nowakowski.
- Co się dzieje? – przerwał mu Bartek, który właśnie pojawił się w drzwiach. – O, Zuzia!
- Błagam cię, nie mów do mnie Zuzia. Nie mam pięciu lat.
- Dobrze Zuziu.
- Kurek!
- No dobrze, już nie będę – mrugnął do mnie. – Co tak stoisz? Wchodź! – dodał i wciągnął mnie za rękę do pokoju.
- Co robicie? – zapytałam, widząc poustawiane na podłodze napoje i miski z chipsami i popcornem.
- Zamierzamy oglądać filmy.
- Jakie?
- Horrory oczywiście!
- Naprawdę? Mogę się dołączyć? Uwielbiam horrory!
- Serio? I nie będziesz się bała?
- Proszę cię, przecież to fikcja. Bujda na resorach. Czego miałabym się obawiać?
- Dziewczyno, wyjdź za mnie! – rzucił Kubiak, który usłyszał moje słowa.
- A ty przypadkiem nie masz już partnerki? – zapytał go Andrzej.
- Mam, ale pomarzyć zawsze można – odparł Michał i błysnął uzębieniem.
- To nie marz, tylko daj szansę wolnym strzelcom. Lepiej wyjdź za mnie! – Wrona podszedł do mnie, złapał za dłoń i zakręcił wokół własnej osi, powodując, że na samym końcu wpadłam w jego objęcia.
- Złóż podanie ze zdjęciem w trzech egzemplarzach i być może rozpatrzę twoją propozycję – odpowiedziałam, wysuwając się z jego ramion i przysiadając na łóżku obok Marcina, z którym zaraz się przywitałam.
- Co słychać, panie Brodaty? Jak pogoda na górze? – zapytałam, uśmiechając się pod nosem.
- Wszystko dobrze, pani Pyskata.
- Cicho, nie wszyscy muszą wiedzieć! – szepnęłam teatralnie.
- Już milczę! – odparł Możdżon, zakrywając usta. – Na pewno nikt do tej pory jeszcze nie zauważył!
- Wiadoma sprawa! – mrugnęłam do niego i oboje zaczęliśmy chichotać.
- Co się tutaj wyprawia? Co to za śmiechy? – zaciekawił się Fabian.
- Nie twój biznes! – wtrącił się Karol.
- Znowu zaczynasz?
- A chcesz w dziób?
- Spokój! – warknął, zgadnijcie kto. Tak, ulubieniec tłumów, Ruda Puma, sam Paweł Zagumny. Szef wszystkich szefów, najlepszy rozgrywający świata, ojciec dzieciom i mąż żonie. Ten, który potrafi zadbać o dyscyplinę jednym zdaniem czy słowem, jak i stało się tym razem. Ma się ten autorytet. Zazdroszczę, też bym chciała mieć taki posłuch.
- Jak to robisz? – zapytałam Pawła, gdy reszta była zajęta wybieraniem filmu, od którego mieliśmy zacząć (kłócili się tak głośno, że ledwo komunikowałam się z Gumą, ale to szczegół).
- Co robię? – zapytał sennie.
- Jak sprawiasz, że tak się ciebie słuchają?
- Sam nie wiem. Od kiedy pojawiałem się na zgrupowaniach nie dawałem się podpuszczać i wchodzić sobie na głowę.
- I to tyle?
- Najwyraźniej. Chyba, że to wynika z faktu, że od dawna jestem jednym z najstarszym zawodników – stwierdził, spoglądając na mnie. Rozbawiło mnie to, ale nie wiedziałam czy mogę się zaśmiać, zdobyłam się więc tylko na delikatny uśmiech.
- Spokojnie, to był żart – mrugnął do mnie Paweł. Odetchnęłam z ulgą.
- Wybacz. Po prostu mam do ciebie ogromny szacunek… - zaczęłam.
- Daj spokój. Zachowuj się naturalnie i nie przejmuj. Przecież cię nie ugryzę! – uśmiechnął się.
- Postaram się – odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. W tym czasie siatkarze w końcu wybrali film i zaczęliśmy nasz maraton horrorów.
                                                                    *
Czas leciał, film wchodził w coraz dalszą część fabuły, a ja właściwie przysypiałam. Nie odczuwałam strachu, nawet w małej ilości, a film wydawał mi się po prostu nudny. Przesunęłam więc wzrokiem po skupionych twarzach chłopaków wpatrzonych w to, co działo się na ekranie. Próbowałam także ocenić, którzy z nich w ogóle się boją i kto wydaje się być przerażony najbardziej. Nawet nie musiałam długo szukać, bo strach bijący z oczu Zatora był wręcz namacalny (dlaczego mnie to nie zdziwiło? Tak naprawdę można było się założyć o to, że to właśnie on będzie najbardziej wystraszony. Taki już był). Miałam tylko nadzieję, że nie będziemy mieli problemu z wytłumaczeniem mu, że to tylko fikcja. Jeszcze tego brakowało by bał się zasnąć albo coś w tym stylu. Tym bardziej, że nikt z nas nie poczuwał się do roli niańki.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, więc Andrzej zastopował film. Ja w tym czasie otworzyłam drzwi (bo byłam najbliżej) i przywitałam się ze stojącym w nich Stefanem.
- Co robią? – zapytał.
- Oglądamy filmy – odpowiedziałam grzecznie.
- Piją coś?
- Nie, dziś nie robimy nic złego – stwierdziłam, a następnie parsknęłam cicho śmiechem, widząc jak Bartek z Mateuszem próbują wepchnąć miski z chipsami pod łóżko.
- No dobzie. Powiedźmy, że ufam. Wracam do siebie. Gźećnie być.
- Jasna sprawa – odpowiedzieliśmy chórem, po czym zamknęłam drzwi za wychodzącym Antigą i ruszyłam w stronę swojego miejsca. Wrona w tym czasie ponownie puścił film, dzięki czemu wiedziałam jak idę. Niestety, bardzo szybko pojawiła się nowa scena, która zaczęła się ciemnym ekranem. Tym samym moje źródło światła zgasło, czego się nie spodziewałam, w wyniku czego potknęłam się o własne nogi, a moje „wrodzone szczęście” spowodowało, że wylądowałam na nikim innym jak na Kurku, robiąc przy tym masę hałasu.
- Nic mi nie jest! – krzyknęłam od razu, próbując się podnieść, w czym pomógł mi Bartek.
- Na pewno wszystko dobrze? – dopytał jeszcze.
- Tak, w porządku. A z tobą? Nie chciałabym cię uszkodzić.
- Jest dobrze – odparł, patrząc prosto na mnie, co zauważyłam gdy ekran znów zaświecił jasnym blaskiem.
- W końcu się wydało, że na niego lecisz – stwierdził Zator, na co wszyscy się zaśmiali. – A tak się wypierałaś!
- Skończ, bo będę się mścić, a tego byś nie chciał.
- Co możesz mi zrobić? Proszę cię.
- Żebyś się nie zdziwił. To moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
- Już się boję!
- Twoja decyzja. Zamienię twoje życie w piekło – rzuciłam i zaśmiałam się złowieszczo.
- No stary, nieźle się wkopałeś – stwierdził jeszcze Buszek, ale Paweł nie mógł już dopytać go co ma na myśli, bo miłościwie nam panujący Król Paweł Pierwszy uciszył wszystkich wymownym chrząknięciem.
                                                                   *
Film się skończył, więc Andrzej (po głosowaniu, gdzie po raz kolejny omal nie doszło do bójki) włączył następny. W końcu to miał być maraton horrorów, więc to logiczne, że mieliśmy obejrzeć ich kilka, albo nawet kilkanaście, na co w głębi duszy liczyłam. I już nie tylko dlatego, że to był mój ulubiony gatunek filmowy, ale także dlatego, że chciałam fabułę kilku z nich wykorzystać do zemsty na Zatorze. Obmyśliłam już pewien plan, potrzebowałam go jeszcze tylko dopracować. Musiałam także namówić kogoś do pomocy, ale uznałam, że z tym akurat będzie najmniejszy problem. W końcu siatkarze lubią różne akcje, byle tylko była zabawa, a tej miałam nadzieję, brakować nie miało. Byłam tak zajęta obmyślaniem szczegółów mojego planu, że nawet nie zauważyłam, że siedzący obok mnie Kubiak podejrzanie mi się przyglądał.
- Coś kombinujesz – bardziej stwierdził niż zapytał.
- Wydaje ci się – odparłam z tajemniczym uśmieszkiem.
- Bujać to my, ale nie nas!
- A pomożesz mi?
- Pewnie, że tak!
- I nie musisz wiedzieć w czym, żeby się zgodzić? – zapytałam zaskoczona.
- A po co? Czuję, że będzie niezła zabawa i to mi wystarczy – odparł z uśmiechem.
- Uwielbiam cię! – stwierdziłam, na co jego uśmiech jeszcze się poszerzył. – Będziemy potrzebować jeszcze kilku chłopaków, żeby się udało. Tylko wszystko musimy przygotować jak najszybciej, zanim Zator wyjdzie z pokoju.
- Czyli jednak zemsta?
- Nie odmówiłabym sobie!
- To kogo bierzemy do pomocy?
- A kogo proponujesz?
- Fabiana, Wronę, Kłosa, Winiara i Ignaczaka. Wystarczy?
- Myślę, że tak. Wyciągnij ich na korytarz.
- Tak jest! - odparł Kubiak, po czym wstał u przeniósł się na drugą stronę pokoju, gdzie ta piątka siedziała. Widziałam, że z nimi rozmawia, a potem każdy z nich niepostrzeżenie wychodzi z pokoju. Na sam koniec Michał dał mi znak, że wszystko załatwione, więc sama wstałam by dołączyć do chłopaków i wszystko im wyjaśnić. Po drodze jednak zaczepił mnie Bartek.
- Idziesz już? – zapytał.
- Mam coś do załatwienia.
- Z chłopakami? – spojrzałam na niego pytająco. – Widziałem jak wychodzili.
Postanowiłam wtajemniczyć Kurka w mój plan, uznając że przyda mi się także jego pomoc. W końcu ktoś musiał przypilnować Zatora, by pozostał w pokoju. Opowiedziałam mu więc o moim pomyśle, na który z ochotą przystał. Poprosiłam go, by od razu zajął się Pawłem, tak by ten nic nie podejrzewał, a sama wyszłam na korytarz, gdzie reszta wtajemniczonych chłopaków już na mnie czekała.
- Jaki jest plan? – zapytał Igła. W odpowiedzi przedstawiłam im w skrócie jak ma wyglądać moja zemsta, po czym wzięliśmy się za przygotowania.
                                                                               *
Skończyliśmy wszystko szykować, więc napisałam wiadomość do Bartka (bo już wcześniej wszyscy wymieniliśmy się numerami telefonów, by w razie potrzeby móc się ze sobą skontaktować), informując go o tym. Już po chwili dostałam odpowiedź, że Kurek jest gotowy, więc zaczęliśmy zabawę. Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy było zadzwonienie do Zatora z zastrzeżonego numeru.
- Słucham? – odebrał po pierwszym sygnale.
- Masz 7 dni – wychrypał do słuchawki Andrzej, po czym się rozłączył. Nie zdążyliśmy nawet wymienić spostrzeżeń, gdy Bartek poinformował mnie o tym, że Paweł się wystraszył. Z resztą, jego krzyk było słychać na całym piętrze, więc Kurek nawet nie musiał nas informować. Mimo to miło z jego strony, że to zrobił.
Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, bo zgodnie z naszymi przewidywaniami Zator wybiegł z pokoju 203, kierując się w stronę swojego. Kiedy biegł korytarzem włączyliśmy nagranie, na którym ktoś bardzo głośno krzyczał z przerażenia (w Internecie na szczęście można dziś wszystko znaleźć). Paweł wystraszył się jeszcze bardziej (o ile było to możliwe, bo wyglądał już jakby miał paść ze strachu). Szkoda, że nie wiedział, że to dopiero początek. Wykorzystaliśmy fakt, że nie zwracał zbyt dużej uwagi na to co się wokół niego dzieje i wślizgnęliśmy się do jego pokoju. Oczywiście nie wszyscy, bo wtedy by nas zauważył. Tylko ja, Kubiak i Ignaczak ze swoją nieśmiertelną kamerą (ciekawe czy potem będą Zatiego tym nagraniem szantażować. Pewnie tak, nie przepuściliby takiej okazji). Ja i Michał schowaliśmy się pod łóżkiem, Krzysiek zaś zajął miejsce w kącie za fotelem. Trochę wystawał, ale nakrył się kocem i był wręcz przekonany, że Zator go nie zauważy. I to w sumie było bardzo, ale to bardzo prawdopodobne.
                                                                                *
Drzwi do pokoju Pawła otworzyły się z hukiem, a następnie on sam wbiegł do pomieszczenia i je za sobą zamknął. Był autentycznie przerażony! ( Swoją drogą jak się okazuje bardzo łatwo go wystraszyć). Do tego stopnia, że nie wiedział co ze sobą zrobić. Dlatego kiedy przysiadł na chwilę na łóżku (popełniając błąd i nie zapalając światła) wykorzystaliśmy moment i wcieliliśmy w życie kolejny z naszych pomysłów: pociągnęliśmy za sznurek przywiązany do krzesła, a to zaczęło hałasować, uderzając z całej siły o podłogę.
- Kto tu jest? – zapytał histerycznie Paweł, zrywając się z łóżka. W odpowiedzi puściliśmy mu kolejne nagranie: dźwięk brzęczących łańcuchów. Zati słysząc to pisnął jak mała dziewczynka. I teraz przyszła pora na finał. Mieliśmy szczęście, bo wcześniejszy deszcz przeszedł w burzę z piorunami, co dało iście filmowy efekt. W momencie kiedy Karol w przebraniu Jasona stanął w drzwiach akurat błysnął piorun i usłyszeliśmy grzmot. Paweł krzyknął na całe gardło i wybiegł z pokoju. Chwilę po nim my zrobiliśmy to samo. Początkowo nie mogliśmy się zorientować dokąd pobiegł, ale jego kolejny krzyk wskazał nam drogę. I kiedy dobiegliśmy do Zatora, którego krzyki wywabiły na korytarz całą resztę (ciekawe gdzie był wtedy Stefan, bo on akurat się nie pojawił) byliśmy z siebie naprawdę dumni (głównie ja byłam, bo moja zemsta się udała, no i świetnie się bawiliśmy). Do czasu, kiedy nie zobaczyliśmy miny Pawła, który wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Nie do końca o to mi chodziło…
- Chyba powinniśmy go przeprosić – szepnął odrobinę za głośno Fabian.
- Kogo i za co? – zapytał nas Zator, jakby zapominając o tym co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu minut.
- No…ciebie – zaczęłam, bo oczywiście inni nie kwapili się, by cokolwiek w tej sytuacji powiedzieć. –Za tą całą akcję z motywami z horroru.
- To wasza sprawka?!
- Tak dokładnie, to moja. Chciałam się zemścić, tak jak cię uprzedzałam, ale to chyba…wymknęło się odrobinę spod kontroli.
- Odrobinę?! Nie no, ja nie wierzę, że mi to zrobiłaś!
- Paweł, ale przecież…
- Myślałem, że się przyjaźnimy. Jak mogłaś? – rzucił jeszcze, po czym (tym razem wściekły) odwrócił się na pięcie i ruszył do swojego pokoju.
- Chyba nie tak miało być – stwierdził Karol, patrząc na mnie. Ja jednak nie zareagowałam, bo dotarło do mnie, że przesadziłam.
- Zuza? – zawołał mnie Kubiak, chcąc mnie najprawdopodobniej wyrwać z letargu.
- Pójdę już do siebie – stwierdziłam, po czym nie czekając na niczyją odpowiedź poszłam do swojego pokoju, gdzie padłam na łóżko i przez resztę dnia wgapiałam się w sufit, zastanawiając się głęboko jak mogłabym przeprosić Pawła. Bo mimo wszystko czułam, że powinnam to zrobić.

                                                             ~.~
Nie mam pojęcia czy to nadal trzyma jakikolwiek poziom. Poziom zadowalający Was, bo w głównej mierze to właśnie dla Was powstaje to opowiadanie. Dajcie znać, co?

13 komentarzy:

  1. o kurcze, mnie sie tam plan zuzki podoba, bo w sumie paweł sam sie doigrał. zdenerwowal zuzke no i ma !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. :D Zuza nie lubi być wyprowadzana z równowagi. :P

      Usuń
  2. Czy Zuzka naprawdę chciała, żeby nasz Pawcio zeszedł na zawał? :P Prawdziwy dom strachów mu urządziła, nie ma co! :D Zemsta obmyślona w najdrobniejszym szczególe, ekipa pomagająca w jej realizacji również na najwyższym poziomie, jednak chyba nie do końca rozważone zostały konsekwencje tego wbrew pozorom zupełnie niewinnego żartu. Nie dziwię się, że Zati nie podszedł do tego na luzie i z dystansem, a Zuzka zupełnie straciła dobry nastrój. Biedaczek panicznie boi się horrorów, a ona mu takie paranormal activity zgotowała ;) Mam nadzieję, że głównej bohaterce jakoś uda się go udobruchać.
    Trzyma poziom, trzyma. Oby tak dalej! :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zawału to nie chciała go doprowadzić, tylko się zemścić. Ale czasami sprawy wymykają się spod kontroli. :P
      Dobrze mi to słyszeć, bo ja sama chyba już straciłam zdolność oceniania swojej pisaniny trzeźwym okiem i czasami nie do końca jestem pewna wątków, które się przez nią przewijają. :)
      Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  3. Trzyma, trzyma. Jest bardzo dobrze. I naprawdę było śmiesznie. Choć potem taki smuteczek z powodu Zatiego. Taka biedaczyna, nieźle musiał się najeść strachu. Teraz Zuza musi zaplanować przeprosiny, bo wygląda na to, że Zati tak łatwo nie wybaczy (nie dziwię się!).
    A tekst z podaniem to hit nad hitami! Skąd bierzesz takie riposty? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bardzo. :) Skąd riposty? Nie mam pojęcia, przychodzą same. :)

      Usuń
  4. Fajny ten plan Zuzki , ale troszkę przesadziła ;p Ciekawe co wymyśli aby przeprosić Pawła ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś na pewno, to mogę obiecać. :)
      Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  5. Horrory zawsze na propsie! Zuza ma jakiś dodatkowy zmysł. Zawsze trafia do celu. Chociaż już myślałam, że zrezygnuje. Stefan w swoim stylu, czyli "a róbta co chceta, tylko nie pijta" :D I mój ulubieniec Król Zagumny się pojawił! I się uśmiechnął, wooow!
    Biedny Zator. Nieźle oberwał. Ale chociaż prawdę powiedział! Zemsta pierwsza klasa. Sam Kevin McCallister by się nie powstydził! Z jednej strony zrobiło mi się Pawła żal, ale z drugiej nie mogłam się nie powstrzymać od śmiechu. Niemniej jednak nie chciałabym być na jego miejscu.
    Ciekawi mnie czy Zuza go udobrucha, czy może Zati się zemści...
    Do następnego! Paula :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza by zrezygnowała? Niemożliwe. :D
      W następnym wszystko się wyjaśni. :)

      Usuń
  6. Aż boje się zapytać kochana skąd Ty bierzesz pomysły na tak fantastyczne rozdziały, co?
    Każdy inny , różniący się od poprzedniego ... Każdy nie mniej zaskakujący czy rozbawiający do łez...
    Brakuje mi słów ,na to co się tu wyczynia.
    Wiem jedno , czego jestem pewna...
    Potrafisz sprawić , że czytając Twoją twórczość niemal cały czas się uśmiecham , a to bardzo ważne dla mnie po ciężkim tygodniu.
    Oby tak dalej!
    Czaruj!

    Ann.
    http://die-glut-der-liebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać, że uważasz że są fantastyczne. :) A pomysły przychodzą same...albo są związane bezpośrednio z moim życiem. :P
      W takim razie nie pozostaje mi napisać nic innego jak dziękuję. I cieszę się, że chociaż w taki sposób mogę pozytywnie wpływać na Twoje samopoczucie. :)

      Usuń