Mój popołudniowy odpoczynek przerwany
został przez hałasy na korytarzu. Wychyliłam więc nos ze swojego pokoju, a do
moich uszu dobiegła kłótnia Piotrka i Bartka.
- To twoja wina! Jak mogłeś nie zakręcić wody i tak po prostu sobie wyjść?! – złościł się Nowakowski.
- Trzeba było być w pokoju, a nie się szlajać, to byś zakręcił i nic by się nie stało! – odgryzł się Kurek.
- No tak, ja będę ciągle siedzieć w pokoju, bo ty jesteś idiotą i trzeba cię pilnować!
- Kłócicie się jak stare małżeństwo –wtrąciłam z uśmiechem, dochodząc do ich pokoju.
- Bo ten kretyn zalał nam pokój!
- Słyszałam Piotruś, słyszałam. I rozumiem twoją złość. Bardzo jest tam mokro?
- Sama zobacz – stwierdził środkowy, po czym uchylił mi drzwi.
Weszłam do pomieszczenia,
od razu wpadając w ogromną kałużę wody. Rozejrzałam się szeroko, zauważając
jeszcze, że było ich w pokoju dużo więcej.- To twoja wina! Jak mogłeś nie zakręcić wody i tak po prostu sobie wyjść?! – złościł się Nowakowski.
- Trzeba było być w pokoju, a nie się szlajać, to byś zakręcił i nic by się nie stało! – odgryzł się Kurek.
- No tak, ja będę ciągle siedzieć w pokoju, bo ty jesteś idiotą i trzeba cię pilnować!
- Kłócicie się jak stare małżeństwo –wtrąciłam z uśmiechem, dochodząc do ich pokoju.
- Bo ten kretyn zalał nam pokój!
- Słyszałam Piotruś, słyszałam. I rozumiem twoją złość. Bardzo jest tam mokro?
- Sama zobacz – stwierdził środkowy, po czym uchylił mi drzwi.
- Tylko podłoga jest mokra? – zapytałam.
- Oczywiście, że nie – prychnął Piotrek. – Nawet nie chcę wiedzieć co on zrobił, że łóżka też są mokre.
- Żartujesz?
- Uwierz, chciałbym – stwierdził, a ja na potwierdzenie jego słów przejechałam dłonią po kołdrze leżącej na łóżku Kurka. Rzeczywiście była mokra.
- A jak w łazience?
- Jeszcze gorzej.
- Trzeba to powycierać – zarządziłam. – Inaczej przecieknie piętro niżej. Macie jakieś ręczniki albo coś takiego?
- Nie bardzo.
- Dobra, załatwię coś.
- Dziękuję – odparł Piotrek, próbując się uśmiechnąć, ale sytuacja chyba za bardzo go przytłoczyła, bo nic z tego nie wyszło.
*
Postanowiłam poszukać niezawodnego pana Heńka(a właściwie Heńka, bo w końcu mogłam do niego mówić po imieniu, ma się ten prestiż). Wyszłam przed ośrodek i udałam się na jego tyły, gdzie, jak się okazuje, najłatwiej było go znaleźć(sam mi powiedział, gdy go ostatnio szukałam). Zastałam go tam siedzącego i rzeźbiącego w drewnie.
- Nie wiedziałam, że jesteś rzeźbiarzem – zagaiłam.
- Bo nie jestem – odparł. – Lubię sobie tylko czasem podłubać.
- I całkiem nieźle ci to wychodzi – stwierdziłam, biorąc w dłoń wyrzeźbioną przez niego figurkę anioła. – To jest naprawdę piękne.
- Chcesz to możesz sobie to wziąć.
- Naprawdę? Dziękuję.
- Nie ma za co. Ale nie po to tutaj przyszłaś, prawda?
- Tak. Potrzebuję kilku albo nawet kilkunastu ścierek. Takich, by można było nimi wytrzeć podłogę.
- Powinienem wnikać?
- Lepiej nie. Jeszcze nie.
- W porządku. Chodź, dam ci ten szmatki – wstał i ruszył w kierunku swojego kantorka, z którego po kilku minutach intensywnych poszukiwań( i bolesnych spotkań z ciężkimi przedmiotami, w wyniku których nabił sobie siniaki. Choć raz nie ja) wydał mi to, czego potrzebowałam. Heniek jak zwykle stanął na wysokości zadania.
- Dziękuję bardzo – rzuciłam i nie czekając na odpowiedź popędziłam do pokoju chłopaków.
*
Kiedy zbliżałam się do pokoju 203 znów usłyszałam krzyki. Widocznie siatkarze ponownie się kłócili.
- Może byś ruszył w końcu ten swój zgrabny tyłek i mi pomógł? – warknął zirytowany Piotrek (swoją drogą nigdy nie widziałam go w takim stanie).
- Uważasz, że mój tyłek jest zgrabny? – zapytał Kurek, obracając się tak, by w jakiś sposób go dojrzeć.
- Trzymaj mnie Zuza bo zaraz go strzelę!
- Co za problem? Zrób to – stwierdziłam, po czym podeszłam do Bartka i uderzyłam go w głowę(był schylony, więc sięgnęłam).
- Za co to?!
- Nie gadaj, tylko bierz się do roboty – rzuciłam mu kilka ścierek i sama schyliłam się by pomóc Piotrkowi, który ścierał wodę ręcznikiem.
- Zaraz…Nowakowski, to mój ręcznik!
- Zamknij twarz! Było nie zalewać pokoju, to byś ręcznik miał teraz czysty! I rusz się w końcu!
Kurek, mamrocząc coś jeszcze pod nosem w końcu jednak postanowił nam pomóc. Chwalmy Pana!
*
Dzielnie ścieraliśmy wodę, osuszając podłogę ścierkami od Heńka. Piotrek w międzyczasie przeniósł się do łazienki, ja zaś zostałam z Bartkiem w pokoju.
- Dziękuję, że nam pomagasz.
- Potraktuj to jako spłatę długu za pomoc z przeproszeniem Pawła.
- Niech będzie – odparł, choć wyczułam w jego głosie brak przekonania. Wolałam jednak nie wnikać. Z resztą mieliśmy teraz zupełnie inne problemy na głowie. Musieliśmy jak najszybciej wszystko powycierać(a wody było naprawdę sporo) , by nie zniszczyć pokoju jeszcze bardziej (bo już było widać, że jeśli się nie pospieszymy to podłoga prawdopodobnie będzie do wymiany) i nie spowodować zniszczeń piętro niżej.
- Możecie mi pomóc? – usłyszeliśmy krzyk Piotrka z łazienki. – Tu jest więcej wody i sam nie dam rady!
- Już idę – odkrzyknęłam, po czym wstałam i ruszyłam w jego kierunku. Oczywiście tuż po wejściu do pomieszczenia się poślizgnęłam ( nie spodziewałam się, że jest tam nadal tak mokro) i wylądowałam w nienaturalnej pozie po drugiej stronie łazienki, zatrzymując się na szafce.
- Matko kochana, Zuzka! Nic ci nie jest? – zapytał Nowakowski, który w sekundę znalazł się przy mnie, pomagając mi wstać.
- Chyba nie – odparłam. – Jestem tylko mokra.
- I prócz tego nic?
- Zapewne będę miała parę siniaków. I trochę boli mnie ręka, ale mam nadzieję, że zaraz przestanie.
- Też mam taką nadzieję. Nie chciałbym byś się przeze mnie połamała.
- Będzie dobrze – mrugnęłam do niego. – Dasz mi coś do przebrania czy mam iść do siebie?
- Możesz poprosić Bartka? Ja bym dalej wycierał, sama rozumiesz.
- Jasne, nie ma sprawy – wyszłam z łazienki, zwracając na siebie tym samym uwagę przyjmującego.
- Co się stało?
- Nic takiego. Dasz mi coś na przebranie?
- Już czegoś szukam – odparł i podszedł do szafy. Pogrzebał w niej chwilę i podał mi koszulkę z wizerunkiem pandy.
- Ale świetna! Skąd taką masz?
- Dostałem kiedyś od kumpla na urodziny.
- Naprawdę fajna – uśmiechnęłam się, co Bartek odwzajemnił.
Postanowiłam się w końcu przebrać, bo zaczynało mi być zimno. Nie wiedziałam jednak jak to zrobić, bo w obu pomieszczeniach znajdowali się faceci. A znowu iść do swojego pokoju mi się nie chciało(nieważne, że był naprzeciwko).
- Mógłbyś się odwrócić? – zapytałam Kurka.
- Ach, tak. Nie ma sprawy – odparł i wykonał moją prośbę.
Starałam się przebrać jak najszybciej, ale boląca ręka mi to uniemożliwiała. Czułam, że sama sobie nie poradzę, ale przecież nie mogłam poprosić o pomoc Bartka! Uznałam jednak, że w ośrodku pełnym facetów nie znajdę nikogo, kto by się nadawał, a Kurek chociaż był pod ręką.
- Bartek? – zapytałam niepewnie.
- Tak?
- Mógłbyś mi pomóc?
- Ale w czym? – zaciekawił się i odwrócił w moją stronę. Kiedy zauważył, że praktycznie stoję bez bluzki( bo pozostało mi wyjąć rękę z rękawa i przełożyć głowę) odruchowo zakrył twarz rękoma.
- No właśnie…sama się nie przebiorę, bo za bardzo boli mnie ręka.
- I ja mam ci w tym pomóc?!
- Gdybyś mógł.
- No dobrze – odparł niepewnie, podchodząc do mnie. Wzrok wbił w podłogę i nawet przez chwilę na mnie nie spojrzał, chwała mu za to. Kiedy stanął koło mnie ponownie zamknął oczy i przystąpił do działania. I nie wiem jak to zrobił, ale pomógł mi, chociaż oczu nie otworzył nawet na sekundę. Zrobił to dopiero gdy dałam mu znak, że jestem ubrana.
- Dziękuję – odparłam lekko skrępowana. – I doceniam, że zrobiłeś wszystko żeby nie patrzeć.
- Nie ma sprawy. Wracamy do pracy? – zapytał, chcąc najprawdopodobniej puścić w niepamięć sytuację sprzed chwili.
- Lepiej tak – odparłam, po czym ponownie zabraliśmy się do wycierania.
*
Czas płynął, a wody na szczęście było coraz mniej. Nie miałam już siły, dlatego cieszyłam się, że nasza praca zbliża się ku końcowi, tym bardziej, że robiło się coraz później. Tak naprawdę marzyłam już tylko o tym, by położyć się spać, oczywiście wcześniej jeszcze biorąc prysznic, by rozluźnić obolałe mięśnie(mimo, że po dzisiejszym dniu miałam wody powyżej uszu).
- Nie dam rady dłużej – stwierdziłam, gdy moja ręka zaczęła pulsować tępym bólem.
- W takim razie odpuść – odparł Piotrek, podnosząc się z kolan( Piotrek, bo po całej sytuacji z Kurkiem uciekłam do łazienki pod pretekstem pomocy).
- Jesteś pewien? W końcu obiecałam, że wam pomogę.
- Pomogłaś już wystarczająco. No już, zmykaj – uśmiechnął się.
- Dzięki Piotruś – odparłam, po czym wyszłam z łazienki.
- Idziesz już? – zapytał Kurek, gdy go mijałam.
- Tak, za bardzo boli mnie ręka. Przepraszam.
- No coś ty! Nie masz za co. To my powinniśmy cię po rękach całować za to, że poświęciłaś swój wolny czas i nam pomogłaś.
- To nic wielkiego – odparłam. – Uciekam. – dodałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam z pokoju 203 by w spokoju udać się do swojego.
*
Rozczesywałam właśnie włosy po prysznicu(na szczęście gorąca woda sprawiła, że ból ręki znacząco mi przeszedł), kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę – krzyknęłam, a do pokoju wszedł Piotrek, a zaraz za nim Bartek. – Co tam chłopaki?
- Zuza, mamy problem.
- Jaki znowu?
- Tak jakby…nie mamy gdzie spać. Przygarniesz nas? – zapytał Piter.
- No dobrze. Ale mam tylko jedno wolne łóżko, będziecie musieli spać razem.
- Nie ma mowy – stwierdził Kurek. – Nie będę z nim spał!
- Możesz na podłodze – odparłam złośliwie.
- Zagrajmy w kamień, papier i nożyce. Wygrany śpi na łóżku.
- Niech będzie – powiedział Piotrek i siatkarze stanęli do walki.
- Oszukujesz! – rzucił po chwili Bartek. Bo przegrał. Jak zwykle.
- Chciałbyś. Miłego spania na podłodze – odparł Nowakowski i położył się na łóżku. Musiał być naprawdę zmęczony, bo już po chwili usłyszeliśmy miarowe pochrapywanie(na szczęście ciche, bo gdyby robił to głośno, to bym go wyrzuciła).
- Dam ci chociaż śpiwór i koc, co?
- Daj. I dziękuję.
- Za co znów?
- Za to, że nas przyjęłaś do siebie.
- To nic. Chodźmy lepiej spać, bo już jest późno – stwierdziłam, układając się na łóżku. – Dobranoc.
- Dobranoc Zuza.
*
Próbowałam zasnąć, ale ciągle słyszałam jak Kurek się kręci(aż dziwne, że Piotrek się nie obudził. Widocznie miał mocny sen. Albo był przyzwyczajony, w końcu lata mieszkania z Bartkiem w pokoju na zgrupowaniach zrobiły swoje).
- Długo jeszcze będziesz się wiercił? – rzuciłam w przestrzeń.
- Nie śpisz?
- Jakoś nie. Jak myślisz, dlaczego?
- Wybacz. Po prostu mi niewygodnie i nie mogę znaleźć dobrej pozycji do snu.
- Zbyt twardo, co? – rzuciłam zgryźliwie.
- Żebyś wiedziała!
Nie wiem kompletnie co mną kierowało(pewnie miałam jakieś zaćmienie umysłowe ze względu na zmęczenie, tak to sobie tłumaczę), ale zaproponowałam Bartkowi, by położył się obok mnie na łóżku.
- Mówisz serio? – zapytał zaskoczony.
- No tak. Chodź tutaj lepiej, bo się rozmyślę.
- Idę, idę – stwierdził Bartek i usłyszałam jak się podnosi.
- Tylko się nie rozpychaj! – rzuciłam, gdy stanął koło łóżka.
- Postaram się – odparł i położył si obok mnie. Ja sama zaś przesunęłam się na drugą stronę łóżka, by zrobić mu więcej miejsca.
*
- Weź tę rękę! – warknęłam, gdy po raz kolejny ledwo uchroniłam się przed ciosem. – I w ogóle, to miałeś się nie rozpychać!
- Nie rozpycham się!
- Tak?! To widocznie to był przypadek, że przez ciebie prawie spadłam!
- Najwyraźniej!
- Dobra, śpij! – rzuciłam z irytacją, odwracając się do niego plecami.
Nie minęło wiele czasu jak poczułam, że Kurek znowu się pcha. Niestety, tym razem nie zdążyłam zareagować i spadłam z łóżka, robiąc przy tym masę hałasu. Dobrze chociaż, że nie spadłam na tą rękę, która lekko mnie jeszcze pobolewała.
- Nic ci nie jest? – zapytał Bartek, wychylając się z łóżka.
- Milcz jak do mnie mówisz! – krzyknęłam ze złością, otrzepując się a następnie podnosząc.
- Wiesz, że nie chciałem.
- Powiedziałam milcz! – wgramoliłam się ponownie na łóżko. Nie minęła chwila, a znowu bym z niego spadła. – Kurek, do cholery! Zaraz wrócisz na podłogę!
- To się przysuń, nie gryzę!
- A kto cię tam wie! – rzuciłam, ale mimo wszystko się przysunęłam. Ale tylko kawałek. Malutki. Maluteńki.
-Nie możesz bliżej?
- Nie mogę!
- Boże, co za dziewczyna! – Bartek wzniósł oczy ku niebu i westchnął głęboko. A potem, nie pytając oczywiście o zdanie, przyciągnął mnie do siebie, oplatając ramionami.
- Co ty robisz? – warknęłam, próbując się wyrwać.
- Rozwiązuję nasz problem. Śpij w końcu!
Nie miałam siły by się dalej kłócić, więc odpuściłam. I tak przespałam całą noc wtulona w Kurka. I wcale ni było mi z tym źle, ale to był tylko taki szczególik. Nic nieznaczący, zupełnie nic.
~.~
aghaghaghaghaghag
OdpowiedzUsuń:)))
:)
UsuńJestem, czytam, komentuję :)
OdpowiedzUsuńBartuś popada ze skrajności w skrajność :D Jak nie mistrz kuchni, to totalna fajtłapa, która omal nie zalała pół spalskiego ośrodka :D Na szczęście z odsieczą przybyła Zuza (co on by bez niej zrobił :P).
Scena, w której Zuza się przebiera totalnie rozłożyła mnie na łopatki ;) Ale brawa dla naszego przyjmującego, który potrafił wykazać się silną wolą (zapewne nie bez trudu :P) i nie podglądać.
Oczywiście byłoby zbyt słodko, gdyby w nocy nie doszło między nimi do kłótni, jednak końcówka wynagradza mi wszystko. Ciekawe co pomyśli sobie Piotrek, gdy po przebudzeniu zastanie taki widok? ;)
Nie wiem kim jest ta osoba i co powiedziała, ale nie przejmuj się i rób swoje :)
Pozdrawiam ;)
Cały Bartuś. :D Za długo normalny nie będzie. :P Ale przynajmniej okazał się dżentelmenem. :D
UsuńTa osoba, to tylko moja wykładowczyni, która ma do nas wielkie ale. Tak duże, że poskarżyła się opiekunce naszego roku. :D
Pozdrawiam również. :)
nie no. wcale nieistotny szczegolik. ani troche, wgl sam fakt, ze pozwolila mi spać obok :D ajajaja ta zuzka !
OdpowiedzUsuńUlitowała się, taka z niej dobra duszyczka. :D
UsuńHahaha. Musiało się coś stać. Nie mogło być inaczej. Bartek zaliczył fail, ale tak sobie myślę, że to chyba przez Zuzę. Zaczął chłopak chodzić z głową w chmurach i bam! Prawie by ośrodek zalał. :D Swoją drogą nie wiedziałam, że Pit potrafi się aż tak zdenerwować.
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam o mokrych łóżkach od razu pomyślałam, że Zuza ich potem przygarnie. I się nie pomyliłam. Scena z przebieraniem mistrzowska. Ukłony dla Kurasia, że nie podglądał Zuzy. Koniec końców znów się posprzeczali. Ale tutaj władczością wykazał się Kurek. Jestem ciekawa reakcji pozostałych, gdy dowiedzą się, że ta dwójka wylądowała razem w jednym łóżku :-) O ile w ogóle się dowiedzą. Ale tu liczę na jakąś inicjatywę Piotrka :D
Swoją drogą Zuza bardzo skutecznie wmawia sobie, że nie ciągnie jej do przyjmującego. Jestem ciekawa jak długo jeszcze wytrzyma :P
Pozdrawiam Paula :)
Oczywiście, że nie mogło. Nie u nich. :D
UsuńWszystkie Twoje podejrzenia będą się w najbliższym czasie wyjaśniać. :)
Pozdrawiam również. :)
Ciekawe co będzie rano :D
OdpowiedzUsuńReakcje piotrka i całej gromady jak wpadną do pokoju :)
Pozdrawiam serdecznie :D
Czekam na nexta :D
Wszystko się okaże już niedługo. :)
UsuńPozdrawiam również i zapraszam w sobotę. :)
Jestem pod wrażeniem kurkowej postawy dzisiaj! No popatrz się, jaki dżentelmen, tak ładnie zachował się w stosunku do Zuzy, nie patrząc na nią podczas jej przebierania. Może coś jeszcze z niego wyrośnie :D
OdpowiedzUsuńI końcóweczka to wiśnia na torcie. Ciekawe, co z tego wszystkiego wyniknie, oj ciekawe.
Nie sądzę, by jeszcze coś normalnego z niego wyrosło. Za późno. :D
Usuń